29.03.2013

Naturalny mineralny puder transparentny Almay.

Jak obiecywałam po masie postów o kosmetykach pielęgnacyjnych przyszła pora na kolorówkę. Ostatnio mogliście zapoznać się z moją opinią na temat szminki Astor, a dzisiaj chcę wam przedstawić chyba mało znany wszystkim mineralny puder transparentny firmy Almay, który produkuje marka Revlon. Dostałam go od drogerii: Naszadrogeria.pl 

Od Producenta:
Innowacyjny puder rozświetlający zawierający aż 95% minerałów, powstał na bazie delikatnego ekstraktu z lotosu i orchidei- składników od dawien dawna wykorzystywanych do najwyższej jakości kosmetyków naturalnych. Nadaje skórze świeży, zdrowy, promienny wygląd. Bez dodatku środków zapachowych i konserwujących. Nie zawiera talku.
Zalety mineralnego pudru:
- dostarcza skórze witamin i minerałów, które chronią i odżywiają skórę, a jednocześnie są na tyle delikatne, ze pozwalają skórze swobodnie oddychać,
- formula produktu jest lekka i delikatna, odpowiednia nawet do skóry wrażliwej,
- nie tylko służy do podkreślenia atutów swojej urody, ale również wykazuje działanie pielęgnacyjne - działa energetyzująco, ochronnie i przeciwdziała efektom starzenia się skóry,
- nie zapycha porów,
- testowane dermatologicznie, aby zapewnić skuteczność i maksymalną tolerancję dla skóry,
- bezzapachowy.
Almay Pure Blends to:
- 98,2 % to wyłącznie składniki naturalne,
- puder daje naturalne perfekcyjne wykończenie makijażu,
- matowy efekt utrzymuje się przez cały dzień,
- delikatnie rozświetla,
- zawiera antyoksydanty i ekstrakty kwiatowe lotosu i orchidei,
- nie zawiera talku,
- ekologiczne opakowanie,
- hypoalergiczny.

Opakowanie:
Od razu mi się spodobał wygląd opakowania. Ładna szata graficzna, porządne zamknięcie produktu w ekologicznym, tekturowym pudełeczku zapewnia nas że puder nie wysypie się. Plastikowe sitko z którego wydostaje się puder jest OK. Dziurki nie są za duże i wydobywa się odpowiednia ilość produktu. Niestety jest ono kompletnie niepraktyczne. Ze względu na jego kwadratowe gabaryty jest mało poręczny i nie jest to kosmetyk który możemy wrzucić do torebki. Poza tym puszek dołączony do pudru jest kompletnie nie przydatny, ponieważ jest za duży i nie mieści się do siteczka.

Zapach i konsystencja:
Puder nie pachnie, jest bezzapachowy. Konsystencja to lekko porcelanowy pyłek, bardzo delikatny i lekki. Po nałożeniu na twarz nie zostawia żadnego koloru ani nie bieli twarzy.

Moja opinia:
Zacznę od tego, że puder można nabyć w dwóch wersjach. W wersji rozświetlającej (numer 200) i w wersji matującej taki jaki ja mam (numer 100). Bardzo się zdziwiłam, że puder który wybrałam również daje efekt delikatnego połysku i wykończenie nie jest do końca matowe jak obiecuje producent. Możliwe, że na zdjęciach tego nie zauważycie ale puder ma delikatne drobinki, które odbijają się w świetle dziennym i rozświetlają naszą twarz, czyli dają po prostu błysk, który może być niepożądany u dziewczyn mających cerę tłustą, bądź mieszaną. Jak pisałam wyżej puder jest transparentny i nie bieli twarzy. Ma bardzo naturalny skład i jest bezzapachowy. Efekt matu o którym pisze producent utrzymuje się ok 3-5 godzin więc nie jest tak źle. Puder nie zapycha porów i nie zwiera talku. Kosmetyk jest bardzo ale to bardzo wydajny i nie drogi. Nie jestem zachwycona tym pudrem, ale też nie dał mi większych powodów do tego aby go nie lubić, oprócz tego że zawiera drobinki.
Cena: 14zł / 7,9 g.
Ocena: 4/6









25.03.2013

Astor Rouge Couture Ballerine Pink

Ostatnio większość notek była z kosmetykami pielęgnacyjnymi, więc teraz przyszła kolej na kosmetyki kolorowe, które jednak bardziej lubię ;) Od sklepu Nasza Drogeria otrzymałam do testów szminkę i puder transparentny o którym więcej napiszę w następnej notce. Dziś przedstawiam wam szminkę firmy Astor Rouge Couture w kolorze 101 Ballerine Pink. Jeśli chcecie wiedzieć jak się u mnie sprawowała zapraszam do dalszego czytania ;)

Od producenta: 
Nadaje głęboki, bogaty i trwały kolor - dzięki intensywnym, rozpraszającym światło pigmentom. Tworzą one na ustach równomierną warstwę koloru, która utrzymuje się aż do 9 godzin.
Doskonale nawilża i wygładza usta - ponieważ zawiera kwas hialuronowy, który intensywnie nawilża komórki skóry oraz kompleks witamin, który je odżywia.
Jedwabisty dotyk luksusu - ekskluzywna formuła z jedwabiem daje wrażenie miękkości i przyjemnie rozprowadza się na ustach, a delikatny fiołkowy zapach subtelnie pobudza zmysły.

Opakowanie:
Proste i zgrabne wyglądające elegancko. Wykonane z dobrego plastiku. Mimo upadku opakowanie ani zawartość nie połamało się. Napisy z naklejki również nie ścierają się.

Konsystencja i zapach:
Szminka na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo treściwa, sucha i dosyć toporna, ale po zetknięciu jej ze skórą konsystencja się mienia i szminka staje się kremowa i miękka. Zapach średnio przypadł mi do gustu, ponieważ pachnie... winem? W prawdzie na ustach jest słabo wyczuwalny ale jednak jest...

Moja opinia:
Jak na cenę 8 zł to jest to bardzo dobry produkt, choć nie tak dobry jak Eliksiry firmy Wibo z tej samej półki cenowej. Kolor jest ładnie nasycony, szminka dobrze pokrywa całe usta już za pierwszym razem. Bardzo dobrze się rozprowadza i nie zostawia brzydkich, niepomalowanych plam. Nie podkreśla suchych skórek. Na początku, zaraz po nałożeniu szminki czuć delikatne nawilżenie, jednak po chwili usta są suche chociaż producent obiecuje doskonałe nawilżenie. Produkt również nie utrzymuje się 9 godzin. Intensywny kolor wytrzymuje na ustach do godziny, potem szminka równomiernie się ściera i zostawia delikatny, wyblakły kolor. Plusem tego produktu jest to, że można stopniować intensywność kolorów nakładając kilka warstw. Napiszcie mi czy macie może szminkę z tej serii?

Ocena: 4/6
Cena: 8 zł 









23.03.2013

Krem ochronny do skóry bardzo suchej i atopowej.

Dzisiaj ostatnio już notka z produktami firmy Flos-Lek.  Dzisiaj chcę wam przedstawić krem regeneracyjny ochronny do skóry suchej, bardzo suchej i atopowej. Nie dawno zamiast widać wiosnę zakładam znowu buty zimowe i grube szaliki, ponieważ napadało naprawdę dużo śniegu. W tym czasie mogłam porządnie przetestować ten krem, ponieważ temperatury sięgały -15 stopni.


Od producenta: 
krem łagodzi podrażnienia, zmniejsza uczucie swędzenia i skutecznie zabezpiecza przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych (detergenty, chlor, wiatr). Olej morelowy i migdałowy wzbogacają lipidy skóry. Krem intensywnie i trwale nawilża oraz pozostawia na skórze natłuszczający film, zapewnia skuteczną ochronę przed nadmierną utratą wody. Reguluje naturalne procesy złuszczania, zapobiega wysuszaniu i pękaniu delikatnego naskórka. Krem zalecany jest jako produkt wspomagający terapię problemów dermatologicznych m. in. w przypadku atopowego zapalenia skóry. Miękka, delikatna i wypielęgnowana skóra, bez uczucia napięcia i szorstkości. Wielokierunkowe działanie kremu poprawia kondycję i wygląd skóry. Krem znacznie łagodzi pieczenie, swędzenie i zaczerwienienia.

Opakowanie: 
Podobne jak krem pielęgnacyjny z tej samej serii. Miękka, nieduża tubka mieszcząca 75 ml produktu, wykonana z bardzo miękkiego materiału. Krem ma bardzo dobre zamknięcie, przy zamykaniu słychać głośny trzask, dzięki czemu mamy pewność, że krem jest dobrze i szczelnie zamknięty.

Konsystencja i zapach:

Krem jest bezzapachowy. Konsystencja na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo treściwa, gęsta i zbita, jednak krem dobrze się rozsmarowywuje bez większych problemów.

Moja opinia:
Podobnie jak poprzedni krem z tej serii nakładałam na suche i piekące miejsca takie jak łokcie, kolana czy skórki koło nosa. Produkt ten świetnie sobie z nimi radził i niwelował uczucie swędzenia i pieczenia. Świetnie sprawdza się nałożony na dłonie czy twarz podczas mrozów i śnieżyc. Makijaż trzyma się na nim dobrze a podkład nie roluje się. Zostawia na twarzy tłusty film, który utrudnia nam matowy efekt makijażu na twarzy co nie sprzyja dziewczyną o cerze tłustej. Jednak na dłoniach taka tłusta warstwa sprawdza się świetnie. Jest to świetna ochrona przed odmrożeniami. Produkt ten zabezpiecza skórę przed zimnem dzięki czemu dłonie nie są zaczerwienione czy sine. Również świetnie i długotrwale nawilża przez co skóra nie jest wysuszona. Z czystym sumieniem mogę polecić wam ten produkt jeśli nie macie nic przeciwko tłustej warstwie która utrzymuje się spory czas.

Ocena: 5/6




21.03.2013

Happy per aqua 25+ Flos-Lek

Dzisiaj recenzja kolejnego kremu, który dostałam do przetestowania i wyrażenia swojej opinii na jego temat od firmy Flos-Lek a mianowicie jest to Krem regenerujący na dzień i na noc 25+ przeciw pierwszym zmarszczkom. Oczywiście krem nie jest przeznaczony dla mnie, ale z powodzeniem używa go moja siostra. Jeśli jesteście ciekawe jak się sprawdza, czytajcie dalej ;)

Od producenta: 

Zmniejsza widoczność zmarszczek mimicznych i statycznych. Stosowany regularnie nawilża i wygładza naskórek oraz poprawia jego napięcie. Rozprowadza się z odpowiednim poślizgiem, wchłania się równomiernie, utrzymując na powierzchni skóry delikatny, nietłusty film, który wzmacnia jej naturalną barierę lipidową i chroni przed niekorzystnym wpływem środowiska zewnętrznego oraz ogranicza utratę wody własnej z naskórka. Gładka, przyjemna w dotyku, odświeżona o ładnym, naturalnym kolorycie skóra.

Opakowanie:
Takie samo tylko w innym kolorze jak przy kremie nawilżającym z tej samej serii. Produkt mieści się w plastikowym słoiczku z solidną zakrętką o bardzo uroczej jak dla mnie szacie graficznej. Nie wiem dlaczego ale opakowanie tego kremu bardzo mi się podoba ;)

Zapach i konsystencja:
Krem ma swój specyficzny zapach. Nie jest on ostry, czy też drażniący. Powiedziałabym, że delikatny i mało wyczuwalny. Konsystencja bardzo mnie zaskoczyła jak na krem przeciw zmarszczkowy  Jest delikatna i rzadka, trochę jak mleczko do ciała.

Moja opinia:
Krem ma świetną konsystencje. Delikatną, lekką, puszystą. Jest dosyć rzadki. Zazwyczaj kremy przeciwzmarszczkowe mają dosyć gęstą i zbitą konsystencję. Krem ładnie się rozprowadza, szybko się wchłania i tak jak obiecuje producent zostawia film na skórze. Nie jest to jednak tłusta i lepka warstwa. Jest delikatna, prawie nie wyczuwalna. Według producenta powinna ona nawilżać skórę, jednak uczucie to jest dosyć krótkie. Skóra po użytkowaniu kremu jest miękka i bardzo gładka. Świetnie nadaje się pod makijaż. Podkład i puder nie rolują się na nim. Krem nie zatyka porów i nie podrażnia skóry. Jeśli chodzi o likwidowanie jakichkolwiek zmarszczek, czy to mimicznych czy statycznych to tutaj się nie zgadzam. Nie zauważyłam żadnego efektu. Jednak lubię używać ten produkt jako krem na dzień, pod makijaż i na noc jako krem nawilżający  Oceniam ten krem dobrze,ponieważ nie zaszkodził mojej skórze ale też nie dał mi nic  czego nie mogą mi dać inne kremy.

Ocena: 4/6
Cena: 18 zł / 50 ml. 





19.03.2013

Bronzer-co i jak ?

Były już posty o cieniach, różach do policzków, szminkach a teraz przyszedł czas aby zwrócić uwagę na kosmetyku, który tak na prawdę od niedawna cieszy się dużym powodzeniem wśród kobiet i młodych dziewczyn. Każda z nas marzy o smukłej. szczupłej i ładnie wymodelowanej twarzy. Nie każda z nas ma to szczęście urodzić się z ładnie wyeksponowanymi kościami policzkowymi. Wszystkim dziewczyną chcącym wymodelować twarz z pomocą przychodzi bronzer. Najpierw zaczniemy od podstaw, czyli co to jest bronzer, jaki kolor jest odpowiedni i gdzie go aplikować.

Co to jest bronzer? 
Jest to kosmetyk nadający cerze efekt delikatnej opalenizny. Można nim modelować kształt twarzy. Bronzer najczęściej jest nakładany na czoło, brodę i policzki. Może zastępować róż.

Jaki kolor bronzera jest dla mnie najlepszy?
Tutaj nie ma określonych kolorów dla danych odcieni skóry. Jest tylko jedna zasada, którą należy się kierować przy wyborze odcienia bronzera, aby nie zrobić sobie brzydkich plam na twarzy, a mianowicie bronzer powinien być ciemniejszy od naszej cery, ale zawsze w granicach naturalnej opalenizny! Jeśli Twoja cera jest naturalnie bardzo jasna lepiej użyć ciemnego pudru do twarzy niż bronzera. Wtedy unikniesz brzydkich pomarańczowych plam.

Drobinki w bronzerze:
Wiele bronzerów jak zresztą i różów, ma w sobie sporo drobinek, które mienią się na różne kolory w zależności od kąta padania światła. Jeśli jesteśmy z natury blade, powinnyśmy sięgać po bronzery z drobinkami które pod światło mienią się na jasne, srebrne i wpadające w chłodny róż kolory. Jeśli mamy cieplejszą karnację powinnyśmy używać bronzerów z drobinkami wpadającymi w beż i złoto.

Wykończenia bronzerów:
Bronzery maja zazwyczaj wykończenie matowe lub satynowe. Bronzery matowe są idealne dla wszystkich typów cery. Nieważne czy masz cerę mieszaną  tłustą, suchą normalną. Wykończenie matowe sprawdzi się idealnie. Inaczej jest z bronzerem o wykończeniu satynowym, który dodaje skórze świeżości. Ten jest przeznaczony dla osób i gładkiej skórze, ponieważ gdy nałoży go osoba mająca zmiany trądzikowe, czy też blizny potrądzikowe bronzer sprawia, że są one bardzo uwydatnione i widoczne.

Gdzie powinniśmy nakładać bronzer?
Modelowanie twarzy opiera się na zasadzie: jasnym wydobywamy, ciemnym zakrywamy. W makijażu sesyjnym wizażyści radzą sobie w następujący sposób. Zaczesują modelce wszystkie włosy do tyłu i patrzą na twarz modelki. Idealnym kształtem twarzy jest owal, a więc wszytko co wychodzi za  zarys owalu należy zatuszować. Aby twarz naturalnie wyglądała i była naturalnie wykonturowana należy bronzer nałożyć w miejsca, gdzie naturalnie opaliło by nas słońce czyli: skronie, czoło i policzki. Aby podkreślić kości policzkowe najlepszym rozwiązaniem jest albo zrobienie ustami "rybki" i nałożyć bronzer w miejscu wgłębienia, lub przyłożyć trzonek pędzelka od kącika ust do górnej części ucha. Jest to linia która przebiega idealnie pod kością policzkową. Następnie nakładamy odrobinę bronzera od strony ucha i rozcieramy pędzlem, kolistymi ruchami w stronę kącika ust. Bronzerem możemy również wyszczuplić nos. Jeśli wydaje się on nam za szeroki wystarczy odrobinę produktu nanieść na nieduży pędzelek i rozprowadzić po bokach nosa.

Świetnym bronzerem dla początkujących jest Nee Make Up Terracotta Bronzer puder brązujący w kolorze 251 dostępny na stronie Iperfumy.pl Moim zdaniem nie da się nim zrobić sobie krzywdy i nie stworzy on na naszej twarzy brzydkich plam. Mam nadzieję, że poradnik wam się spodobał tak samo jak poprzednie artykuły. Napiszcie może o czym chciałybyście poczytać w kolejnej notce tego typu.

16.03.2013

ELESTABionR Szampon regeneracyjny

Dzisiaj recenzja szamponu regeneracyjnego który dostałam od firmy Flos-Lek. Na wstępie mogę powiedzieć, że miałam większe oczekiwania co do tego produktu. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii zapraszam do dalszego czytania.

Od producenta:
Specjalistyczny szampon nowej generacji intensywnie wzmacniający włosy, z wyciągiem z korzenia żeń-szenia (Panax ginseng) i substancją kondycjonującą, oparty na łagodnej bazie myjącej. - Regeneruje, odżywia i odbudowuje strukturę włosa. - Zapobiega wypadaniu i wzmacnia cebulki włosów. - Normalizuje proces keratynizacji naskórka. - Likwiduje przyczyny łupieżu i zapobiega jego nawrotom. - Szampon nie podrażnia skóry głowy. - Bardzo dobrze się pieni, myje i spłukuje.
Włosy wzmocnione, pełne witalności, bez rozdwojonych końcówek, miękkie i puszyste, bez łupieżu.

Opakowanie:
Nieduża wielkościowo, wykonana z dosyć twardego plastiku buteleczka, mieszcząca 150 ml. produktu. Ma bardzo solidne zamknięcie. Przy zamykaniu buteleczki słychać głośny trzask co daje nam pewność, że buteleczka jest dobrze zamknięta. 

Zapach i konsystencja: 
Szampon jest nie zbyt gęsty, ale też nie lejący się jak woda. Ma kolor przezroczysty żółty. W buteleczce nie czuć żadnego zapachu, jednak po nałożeniu na włosy czuć delikatny, kwiatowy zapach, który długo utrzymuje się na włosach.

Moja opinia:
Według producenta zadaniem tego szamponu jest odbudowa włosów suchych i zniszczonych, likwidacja przyczyn łupieżu, zapobieganie rozdwojonych końcówek, nadanie włosom miękkości i puszystości. Niestety większość z tych obietnic nie jest spełniona. Może zacznę od pozytywnych stron jakie zważyłam  Szampon bardzo ładnie pachnie, a zapach utrzymuje się jeszcze dwa dni po umyciu głowy. Jest bardzo wydajny i dobrze się pieni. Włosy po umyciu są bardzo miękkie, przyjemne w dotyku. Są bardziej puszyste u nasady włosów jak i na całej długości. Teraz minusy. Szampon ten nie zlikwidował łupieżu ani nie zmniejszył jego występowania. Końcówki włosów są rozdwojone jak przed używaniem szamponu i nie zauważyłam żadnej poprawy. Włosy po umyciu mocno się plątały i bez "wspomagaczy" ciężko było je rozczesać. Czy zapobiega wypadaniu włosów? Nie mam pojęcia, ponieważ nie mam i nie miałam problemów z wypadającymi włosami. 

Cena: 19 zł / 150 ml 
Ocena: 3/6





14.03.2013

Historia szminki ;)

Dzisiaj taki luźniejszy post, w którym opowiem wam o początkach szminki do ust. W dzisiejszych czasach trudno wyobrazić sobie damską kosmetyczkę bez szminki. Obecnie mamy ich do wyboru, do koloru. Nadają wargom głęboki kolor, nawilżają je i sprawiają, że mężczyźni nie mogą oderwać wzroku od naszych ust. Szminka to nie pierwszy lepszy kosmetyk - ukryta w pięknym opakowaniu, stylowa i elegancka może kosztować nawet kilkaset złotych. Na pewno wiecie, że jedną z droższych a zarazem najsłynniejszych szminek jest czerwona szminka to Chanel Red nr 5.

Szminki sprzed naszej ery:
Historia szminki sięga czasów starożytnych – jako pierwsze miały jej używać Egipcjanki, wśród nich, królowa Nefretete, która, według zapisów słynęła z nieprzeciętnej urody. Również inna królowa egipska, sławna kochanka Juliusza Cezara – Kleopatra – śmiało podkreślała swoją urodę, barwiąc usta. Zachował się nawet przepis na ten kosmetyk – karminowy proszek uzyskiwano, krusząc… żuki. Za to w innym ważnym ośrodku, stanowiącym kolebkę europejskiej cywilizacji – w starożytnej Grecji – malowanie ust od zawsze kojarzono z „paniami lekkich obyczajów”. Ta obiegowa opinia później odżyła w Europie, gdzie makijażu nie wypadało nosić kobietom – zwłaszcza tym z wyższych sfer. Wzmianki o barwieniu ust pojawiają się również w Japonii – tam kobiety „całowały” nasączoną barwnikiem bibułkę, by zmienić kolor warg.

W 1905 roku chemiczka Hazel Bishop, założycielka firmy kosmetycznej Hazel Bishop Inc., wymyśliła szminkę, która nie rozmazywała się na ustach. Rok 1910 to wynalezienie szminki w sztyfcie. Po pięciu latach dostępna była już szminka uwydatniająca wargi. W 1930 roku Max Factor wprowadził na rynek pierwszy błyszczyk do ust. Wszystko zmieniło się jednak po II wojnie światowej - niebagatelny wpływ na to miał rozwój przemysłu filmowego. W 1952 roku przeprowadzono pierwszą kampanię marketingową pod hasłem "Ogień i lód", a zrobiła to firma Revlon. W ten sposób szminka stała się najczęściej kupowanym kosmetykiem na całym świecie.





Historia nowożytnej szminki: 



Historia nowożytnej szminki rozpoczyna się w 1915 roku. Za jej wynalazcę uznaje się Maurice’a Levy, mieszkającego w Stanach Zjednoczonych Francuza, który opatentował pomysł umieszczenia woskowej pomadki w metalowej tulejce z gwintem. Nowy produkt zbiegł się z rozkwitem przemysłu filmowego – w Hollywood z makijażu korzystali zarówno kobiety, jak i mężczyźni, i to na wielką skalę. Pewien charakteryzator gwiazd kina niemego, Max Factor, wprowadził szminkę do powszechnego użytku na planie filmowym.

Po pierwszej wojnie światowej nastały wyzwolone lata 20. XX wieku. Wraz z modą na chłopczycę pojawiła się niechęć do biżuterii, a stroje stały się proste i wygodne – jedynym więc sposobem na podkreślenie urody był makijaż. Kobiety – na fali euforii po zakończeniu wielkiej wojny – zyskały nieco większą swobodę niż w poprzednich epokach, a jej symbolem stały się puderniczka z lusterkiem oraz szminka. Bardzo szybko kosmetyki te opuściły plan filmowy, by w kompaktowej, poręcznej formie zagościć w torebkach kobiet na całym świecie.

Szminka zyskała niemałą rolę w Hollywood – nie tylko w garderobach, ale i po drugiej stronie kamery. Zawdzięcza to gwieździe kina niemego, Clarze Bow, która odkryła niezgłębiony dotąd potencjał aktorski w geście malowania ust – odtąd już każda kobieta zapragnęła mieć szminkę. Stała się ona bronią i atrybutem– poniżona kobieta poprawia makijaż, by znów poczuć się piękną;  z kolei inna, obojętna na cudzą tragedię, dobitnie sygnalizuje własny egoizm, sięgając po szminkę w obliczu cudzych łez.


Gdy w latach 30. przeminęła moda na chłopczycę i nadszedł światowy kryzys gospodarczy, szminka dodatkowo zyskała na popularności. Jest to ponoć popularne zjawisko – kobiety w trudnych czasach finansowych kupują więcej kosmetyków, być może dlatego, że nie stać ich na kupno nowych ubrań. To wtedy ruszyła masowa produkcja zestawów kosmetycznych marki Revlon – dobranych kolorystycznie lakierów do paznokci i szminek. Max Factor opracował też specjalne szminki do kamuflażu, używane przez komandosów podczas II wojny światowej – te co prawda nie przyjęły się w codziennym makijażu, ale za to ugruntowały pozycję szminki na rynku kosmetycznym.

Dziś kobiety wybierać mogą całej palety barw i niezliczonych receptur – do szminek dołączyły też błyszczyki w przeróżnych formach. I choć ostatnio lansowany jest makijaż typu nude, nic nie wskazuje na to, by szminka miała kiedykolwiek na dobre opuścić torebki kobiet. Jak zawsze pochwalę się moją ulubioną szminką którą możecie zobaczyć iperfumy.pl  Jest to szminka firmy Nee w kolorze 143.Jedna z moich ulubionych czerwonych szminek.

Mam nadzieję, że podobają wam się posty tego typu ;)

12.03.2013

Program nawilżający Flos-Lek Happy Per Aqua.

Dzisiaj recenzja kremu intensywnie nawilżającego na dzień i na noc firmy Flos-Lek. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii zapraszam do czytania dalej ;)

Od producenta: 
Krem intensywnie nawilżający zapewnia długotrwałe nawilżenie oraz codzienną pielęgnacja skóry normalnej z tendencją do przesuszania. Daje uczucie komfortu i ukojenia, łagodzi podrażnienia. Pozostawia na powierzchni skóry delikatny, matowy film, który wzmacnia naturalną barierę lipidową, ogranicza utratę wody własnej naskórka. Działa bodźcowo na procesy naprawcze skóry. Wchłania się szybko i równomiernie. Rano idealny pod makijaż.
Głęboko nawilżona, gładka, jedwabista, przyjemna w dotyku skóra, o ładnym, naturalnym i zdrowym kolorycie. Wg. opinii badanych krem: 100% odmładza 100% zwiększa elastyczność,

Opakowanie:
Produkt mieści się w plastikowym słoiczku z solidną zakrętką o bardzo uroczej jak dla mnie szacie graficznej. Nie wiem dlaczego ale opakowanie tego kremu bardzo mi się podoba ;)

Zapach i konsystencja:
Krem pachnie bardzo dziwnie ale przyjemnie. Nie jestem wstanie określić tego zapachu, ale jest on delikatny i słabo wyczuwalny. Konsystencja jest taka przyjemna dla buzi, że aż chce się ten krem nakładać. Lekka, nieco gęsta tworząca jakby śmietankę.

Moja opinia:
Jak wiecie mam cerę mieszaną  Tłustą w strefie "T" i suchą na policzkach, na których często występowały suche skórki, z którymi inne kremy albo sobie nie radziły, albo nawilżały je tylko na chwilę. Ten jest świetny. Nakładam go pod makijaż na policzki brodę i wokół nosa. Krem świetnie nawilża skórę, nie natłuszcza jej i nie zostawia tłustego filmu. Skóra po nim jest bardzo gładka i miękka. Idealny pod makijaż, ponieważ podkład się nie roluje, nie ściera szybciej i twarz się po nim nie błyszczy. Krem ma super konsystencje dzięki czemu bardzo szybko się wchłania. Jest także wydajny. Nie trzeba go dużo nakładać. Krem mnie nie uczulił ani nie zapchał moich porów. Myślę, że sprawdzi się dla osób o cerze tłustej, mieszanej, normalnej i suchej. Przy bardzo suchej lub atopowej skórze myślę że się nie sprawdzi tak dobrze, ponieważ nie jest aż tak bardzo nawilżający.









10.03.2013

Antybakteryjny żel punktowy Flos-Lek.

Jak się pewnie domyślacie po poprzednich notkach, dalej będę kontynuowała serię notek o kosmetykach marki Flos-Lek. Zawsze robię tak, że jeśli dostaję jakąś paczkę z kosmetykami do testowania to recenzuje wszystkie otrzymane kosmetyki po kolei, ponieważ tak mi jest łatwiej i mam pewność że o jakimś produkcie zapomniałam. Dzisiaj przyszła kolej na Antybakteryjny żel punktowy z serii ANTI ACNE program antybakteryjny. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii na temat tego produktu zapraszam do czytania dalej ;)

Od producenta:
Żel: - odblokowuje i oczyszcza pory - eliminuje nadmiar sebum - wysusza niedoskonałości skóry Stosowany systematycznie zmniejsza skłonność do powstawania stanów zapalnych i wyprysków.
Krostki, pryszcze, wykwity są mniej widoczne. Przyspiesza gojenie zmian trądzikowych. Należy nałożyć bezpośrednio na zmianę trądzikową, zaraz po jej pojawieniu się i stosować do momentu zniknięcia.

Opakowanie:
Produkt zamknięty jest w cienkiej, miękkiej tubce z bardzo wygodnym aplikatorem. Szata graficzna przyjemna dla oka. Opakowanie zawiera 20 ml żelu.

Zapach i konsystencja:
Żel jest przezroczysty, lekki i niezbyt gęsty. W opakowaniu zapach jest delikatnie pudrowy i można wyczuć alkohol  Po nałożeniu preparatu na zmianę trądzikową zapach jest niewyczuwalny.

Moja opinia:
Jestem zadowolona i pozytywnie zaskoczona działaniem. Żel polecam nakładać po wieczornym oczyszczeniu buzi, ponieważ po nałożeniu nie wchłania się szybko więc polecam kłaść się z nim spać. Przez to nie nadaje się pod podkład i makijaż, ale dla mnie to nie jest duży problem, ponieważ preparat świetnie spisuje się w ciągu nocy. Po nałożeniu na świeże wypryski odczujemy mrowienie, szczypanie, pieczenie i efekt zimna. Preparat bardzo ładnie wysusza pryszcze. Z niewielkimi niedoskonałościami radzi sobie w przeciągu dwóch. trzech dni. Z większymi natomiast do pięciu dni, ale nie oczekujmy od tego typu produktów, że wypryski znikną po jednej aplikacji ;) Zauważyłam, że po regularnym jego stosowaniu zmniejszyła mi się ilość wyprysków na czole co dowodzi tego że producent mówi prawdę. Po za tym aplikator dozuje odpowiednią ilość produktu, konsystencja jest zadowalająca a zapach mi nie przeszkadza. Podoba mi się ten produkt.







8.03.2013

Korektor antybakteryjny od Flos-Lek.

Jak wiecie odkąd zaczęłam używać kamuflaży W7 (ich recenzja jest na moim blogu) nie rozglądałam się w sklepach za korektorami do twarzy. Kamuflaże firmy W7 nie były najlepsze ale radziły sobie z moimi problemami skóry. Mimo to ucieszyłam się kiedy w paczce od firmy Flos-Lek znalazł się korektor antybakteryjny. Dziś to właśnie o nim będzie recenzja. Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do dalszego czytania. 


Od producenta:
Dzięki kompleksowi silnie działających substancji antybakteryjnych szybko usuwa niedoskonałości skóry. Daje się równomiernie rozprowadzić. Precyzyjnie maskuje zmiany trądzikowe, ślady po wykwitach np. blizny, przebarwienia, zaczerwienienia. Nadaje skórze odpowiedni kolor. Korektor dostępny jest w trzech odcieniach: jasnym (nr 1), naturalnym (nr 2) i opalonym (nr 3). Regularnie stosowany przysusza skórę w miejscach występowania wykwitów, zmniejsza ich ilość i skłonność do powstawania nowych. Nie zatyka porów. Skóra bez widocznych wykwitów, pryszczy i zaczerwienień.

Opakowanie:
Wygodny w użyciu biały sztyft. Korektor możemy wydostać z opakowanie przez przekręcanie ruchomej części korektora. Napisy z opakowania są trwałe i nie zdzierają się.Zatyczka też jest dobrze zaprojektowana, ponieważ nie jest "za luźna" i korektor sam się nie otwiera. 

Zapach i konsystencja:
Zapach jest typowo pudrowy. Jednak nie jest ostry, bo nałożeniu go na twarz nie czuć zapachu. Korektor jest w formie miękkiego i kremowego sztyftu. 

Moja opinia: 
Dobry korektor na nie duże wypryski. Bardzo miękka i kremowa konsystencja bardzo dobrze kryje zaczerwienienia, przebarwienia i wypryski na twarzy. Większych zmian trądzikowych jednak nie zakrywa tak dobrze. Korektor ładnie stapia się ze skórą i nie tworzy plam. Tak jak obiecuje producent delikatnie przysusza zmiany trądzikowe. Nie jest zbyt trwały. Po ok. 3-4 godzinach nawet po przypudrowaniu go wcześniej wymaga poprawki. Ściera się równomiernie i nie zostawia brzydkich plam. Wygodny w użyciu, dosyć wydajny i co ważne nie waży się na buzi w okolicach tłustej skóry. Jestem z niego zadowolona. 

Ocena: +4/6