28.09.2013

Sparkle in Paris czyli Black Sparkle

Dzisiaj recenzja kolejnego produktu jaki otrzymałam w ramach współpracy z Ori-Team.  Tym że jest to kredka do oczu. Osobiście, rzadko używam kredek do oczu a jak już używam to są one w jasnych odcieniach. Kredka jaką dostałam to Sparkle in Paris, więc jak można zorientować się po nazwie będzie ona z drobinkami brokatu. 
Dodaj nocy blasku, malując oczy kredką w jednym z 3 połyskujących, metalicznych odcieni. Twoje spojrzenie zyska na wyrazistości, a wieczorowy makijaż nabierze ekscytującego charakteru. Kredka łatwo się temperuje i rozprowadza na powiekach.
Dobra kredka za nie duże pieniądze. Kolor jak otrzymałam to Black Sparkle, jednak nie jest to czerń. Bardziej bym powiedziała, że grafit, lub szarość z drobinkami przez co kolor wygląda na grafitowy. Produkt ma świetną konsystencje. Kredka jest miękka i trochę jakby żelowa? Całkiem dobrze napigmentowana, dzięki czemu kreskę można zrobić za jednym pociągnięciem. Dobrze się ją rozciera a ze struganiem nie ma żadnego problemu. Drobinki są delikatne i nie nachalne. Ładnie odbijają światło i ożywiają całe oko. Kredka jest trwała. Z bazą i cieniem w kolorze skóry nie odbija się na powiece i utrzymuje się do 10 godzin. Bez bazy jest już nieco gorzej, ponieważ mam tłuste i opadające powieki, więc kredka odbija się już po 3 godzinach. Minusem jest to że kredka nie jest wodoodporna i "jaskółka" rozmazuje się. Kredka również sprawdza się na dolnej linii rzęs i linii wodnej. Tam również utrzymuje się ok. 10 godzin. Inne kredki znikały z linii wodnej po kilku godzinach, a ta po 10h nadal tam jest, choć troszkę bledsza. Nie osypuje się ani nie kruszy. Szkoda tylko, że jest taki mały wybór kolorów. 

Cena regulrna: 22 zł / 1g.
Cena po rejestracji: 4,54 zł / 1g
Ocena: 4/6

Miałyście tą kredkę? A może polecacie jakąś inną błyszczącą kredkę z innej firmy? 

25.09.2013

Niezbędnik na jesień i zimę :)

Już wam pisałam, że zostałam ambasadorką firmy Ori-team. To ciekawe doświadczenie dla mnie, ponieważ nie mam zbyt wiele kosmetyków z firmy Oriflame, a dzięki tytułowi ambasadorki będę mogła przyjrzeć się niektórym produktom. W paczuszce, którą wam pokazywałam otrzymałam trzy produkty, a mianowicie Tender Care Vanila, metaliczny eyeliner oraz kredkę. Dzisiaj recenzja kremiku uniwersalnego ;)

Ten mały, niepozorny kremik czyni cuda, zawsze go noszę w swojej torebce. Zawiera skoncentrowany wyciąg z plastra miodu, który działa silnie kojąco tam gdzie skóra jest sucha i podrażniona. Można go stosować na łokcie, powieki, usta, skórki paznokci. Kosmetyk ten zamknięty jest w malutkim różowym, okrągłym pudełeczku, więc zmieści się nawet w kieszeni.
To urocza, plastikowa baryłka. Ładnie i elegancko wykończona złotymi akcentami na zakrętce. Opakowanie zamykane zakrętką. Mimo ładnego wyglądu opakowanie jest całkiem nie trafione. Po pierwsze nie zbyt higieniczne, a po drugie ciężko produkt wydostać z pudełeczka. 
Produkt jest bezbarwny i naprawdę ślicznie pachnie wanilią. Choć nie przepadam za jej zapachem tak w tym kremiku bardzo mi odpowiada. Konsystencja podobna jest wyglądem do wazeliny, jednak różni się ona, chociażby tym, że jest produkt Oriflame jest znacznie gęstszy i bardziej zbity. Łatwo się rozsmarowywuje.


Widziałam ten produkt u kilku moich koleżanek, które miały różne wersje zapachowe i które zachwalały te kremiki. Zacznę może od minusów bo jest ich mniej niż plusów :) Po pierwsze opakowanie. Tak, jest urocze, ładne i szykowne, oraz charakterystyczne do Oriflame jednak kompletnie nie trafione mimo swoich malutkich rozmiarów. Jest ono niehigieniczne, kiedy produktu jest mniej to ciężko jest go wydobyć z dna i trzeba się posiłkować patyczkiem. Poza tym wielbicielki długi paznokci tak jak ja, lub paznokci sztucznych nie będą faworytkami tego kremu, ponieważ dużo produktu dostaje się pod paznokieć. Cena też spora jak na takie malutkie opakowanie. Dlatego możecie skorzystać z programu jaki prowadzą. Po rejestracji możecie kupować produkty 23% taniej (kremik ok. 7-9 zł). Więcej TU . A teraz plusy. Na początku cudowny zapach wanilii. Nie jest to chemiczny zapach, choć wiadomo, że nie jest on naturalny. Chodzi o to, że nie śmierdzi tymi wszystkimi chemicznymi aromatami. Konsystencja jest przyjemna i łatwa w rozprowadzeniu. Jak już pisałam bardziej zbita gęstsza niż konsystencja typowej wazeliny. Dosyć długo się wchłania, jednak na bardzo długo nawilża. Nasze usta stają się miększe, delikatniejsze i co ważne pozbawione wszelkich suchych skórek. Krem jest uniwersalny dlatego ja stosuję go wszędzie tam gdzie mam suchą skórę. Po dwudniowej aplikacji na łokcie który były bardzo suche, teraz są gładkie i bez odstających skórek. Dobrze sprawdza się też na skórkach przy paznokciach.
Cena regularna: 20 zł
Ocena: 5/6

23.09.2013

Shimmer Nail? Piaskowy lakier Tribal :)

Już od bardzo dawna chciałam kupić lakier piaskowy. Jak wiadomo firma Wibo posiada lakiery piaskowe w swojej ofercie. Problem w tym, że w moim mieście, w Rossmannie cały czas były tylko dwa odcienie tego lakieru, a mianowicie żółty i ten lodowy niebieski. Uwierzcie mi długo czaiłam się na kolor czerwony, którego jak nie było tak nie ma ;( Golden Rose ma świetne odcienie piasków w swojej ofercie jednak w moim mieście nie ma Golden Rose ;(W końcu zamówiłam swój piasek na stronie BornPrettyStore. Nie współpracujemy już razem więc mogłam wybierać w produktach i cenach tak aby mój portfel nie ucierpiał ;) Oprócz lakieru piaskowego, wzięłam naklejki na paznokcie, klej do rzęs oraz taką gumową pieczątkę do wzorków na paznokcie.
Solidne, wykonane z grubego szkła. Prosta a zarazem ładna szata graficzna. Napisy nie zdzierają się. Lakier posiada plastikową zakrętkę, która nie jest już tak elegancka i wytrzymała. Póki co nie pękła, ale trzeba uważać przy zamykaniu produktu aby nie przekręcić za daleko zakrętki.

Lakier wyjątkowo brzydko pachnie. Nie umiem określić jego zapachu, ale jest to całkowicie inny zapach od większości lakierów. Nie jest on intensywny tak żeby malować paznokcie przy otwartym oknie, jednak zostaje on razem z lakiem na paznokciach dlatego po jego wyschnięciu nakładam oliwkę zapachową do skórek, którą smaruję również paznokieć. Wtedy zapach znika. Konsystencja jest niby lejąca, ale podczas nakładania na paznokcie lakier ma świetną przyczepność i nie rozpływa się po paznokciach. 
Nie jestem na nie, ale tego lakieru nie nazwałabym piaskiem, choć już sama nie wiem. Jest to bardzo dziwny produkt. Dlaczego? Hm... może zacznijmy od początku. Lakier bardzo dobrze się aplikuje. Posiada pędzelek osadzony na długim patyczku, szerszy od tych standardowych. Dzięki temu szybko i na większej powierzchni możemy nałożyć lakier. Konsystencja jak wspomniałam jest dobra do aplikacji, ponieważ produkt się nie rozlewa. Jeśli chodzi o krycie to tutaj zaczynają się schody ;) Pierwsza warstwa daje delikatną chmurkę koloru i mnóstwo drobinek mniejszych i większych w kolorze mięty i ciemniejszej zieleni. Druga warstwa wygląda dużo lepiej i kryje całkowicie płytkę paznokcia. Struktura nie jest typowo pisakowa. Jest ona delikatniejsza i gładsza w dotyku co może spodobać się osobom, których denerwuje chropowaty efekt innych tego typu lakierów. Produkt ten schnie dziwnie według mnie, ponieważ pierwsza warstwa wyschłą w ok. 20 min, druga schła ponad 1 godzinę i lakier był nadal miękki. Jakie było moje zdziwienie kiedy na drugi dzień wstałam podotykałam paznokcie i poczułam ten efekt chropowatości, którego oczekiwałam od lakieru piaskowego. Jego struktura całkowicie się zmieniła, więc nie wiem jak działa to "cudo". Trwałość lakieru jest świetna. Utrzymuje się spokojnie 7 dni. Nie odpryskuje, jedynie ścierają się delikatnie końcówki. Zmywanie tego lakieru jest koszmarem. Nie obeszło się bez folii aluminiowej i sporej ilości zmywacza. Mimo tych dziwnych wydarzeń kolor bardzo mi odpowiada i efekt mi się podoba. Nie jestem tylko pewna czy lakier ten można nazwać piaskiem czy bardziej glitterem. 


Cena: 3,99 $
Ocena:-4/6

Miałyście jakiś lakier piaskowy? Jeśli tak to jaki dawał efekt? Podoba wam się struktura piasków? 

20.09.2013

Kashmir eyeshadow Paese 681

Dzisiaj recenzja cieni do powiek na jakie skusiłam się podczas składania zamówienia na Iperfumy.pl Są to cienie firmy Paese, a dokładnie trio cieni z serii kaszmirowej. Nigdy wcześniej nie miałam cieni tej firmy ale słyszałam o nich wiele dobrego więc się skusiłam. Wybrałam jedne z najbardziej neutralnych kolorów tak aby nadawały się do makijażu dziennego i były w miarę uniwersalne.

Kaszmir TRIO – to nowa kolekcja cieni do powiek. Matowe, mocno napigmentowane zestawy utrzymane w stonowanych, klasycznych barwach beżów, brązów, popieli, śliwki, łososia, granatu oraz musztardy.
Idealnie dobrane kompozycje kolorystyczne ułatwią wykonanie zarówno delikatnych (dziennych) makijaży jak i intensywniejszych wieczorowych. Cienie przeznaczone są zarówno do stosowania na sucho, jak i na mokro. Kaszmiry świetnie sprawdzają się także w roli kolorowych eye-linerów.
Aby podkreślić unikalność naszych matowych cieni całość kolekcji zamknęliśmy w nowych, eleganckich, białych opakowaniach.
To białe, plastikowe opakowanie. Z przezroczystym i odkręcanym wieczkiem. Wygląda elegancko i profesjonalnie, między innymi dlatego, że przypomina opakowania cieni z inglota.

Cienie nie pachną. Ich konsystencja jest zbita i na pierwszy rzut oka twarda, jednak przy nawet najdelikatniejszym dotknięciu cienia pędzelkiem lub palcem bardzo się osypują. Są bardzo delikatne i jak sama nazwa wskazuje kaszmirowe w dotyku.

Nie żałuję, że kupiłam ten produkt. Opakowanie jest solidnie wykonane a ogólny wygląd jest bardzo profesjonalny. Cienie są świetne. Jedyne czego żałuję to to, że wybrałam kolor 681. Cienie są oczywiście całkowicie matowe, bez żadnych drobinek. Są też bardzo dobrze napigmentowane jednak przez kolory jakie wybrałam są słabo widoczne ;( Jednak mimo wszystko świetnie nadają się do naturalnego, delikatnego makijażu. Przez to że mocno się osypują podczas nakładania na pędzelek są nieco niewydajne, jednak podczas nakładania ich na powiekę cień się nie osypuje. Kolor beżowy idealnie wtapia się w mój naturalny kolor skóry. Świetnie nadaje się jeśli macie widoczne żyłki, lub nierówny koloryt na powiece. Ten delikatnie szaro-brązowy odcień, służy mi do zaznaczanie powieki, jednak jest on również bardzo delikatny. Za to odcień koralowy jest intensywny i nie traci koloru podczas rozcierania. Cienie z bazą utrzymują się cały dzień. Nie rolują się, nie rozmazują. Z tych jestem bardzo zadowolona, jakościowo świetne mimo, że żałuję, że nie wzięłam bardziej żywszych kolorów, bo taka pigmentacja jest rewelacyjna. Przeglądałam inne odcienie jak prezentują się na oczach i kolory powalają jak na tak niską cenę. Wiem, że w niektórych drogeriach ceny sięgają do 15 zł. Ja na Iperfumy.pl zapłaciłam niecałe 12 zł. 


Ocena: 5/6 

15.09.2013

Bon 70 zł Iperfumy.pl Wyniki!

Dziś jest 15.09 tak więc pora na wyniki rozdania z Iperfumy.pl  Do wygrania był bon na zakupy w ich sklepie internetowym o wartości 70 zł. Zgłosiło się 62 osoby. Każdego uczestnika po kolei sprawdzałam czy spełnił wymagane kryteria jak i te dodatkowe ;) Nie przedłużając bon o wartości 70 zł wygrywa....

czyli...



KWIATOWA ISAURA 

Serdecznie gratuluję. Masz 3 dni na zgłoszenie się po odbiór nagrody. Napisz na adres: inmakeupworld@onet.pl 

Jeśli zwyciężczyni nie zgłosi się po odbiór nagrody będzie losowana kolejna osoba ;).

6.09.2013

Rozjaśnianie włosów bez niszczenia!

Nie dawno odkryłam ciekawy produkt do włosów. A mianowicie spray rozjaśniający do włosów blond. Obecnie mój kolor włosów to karmelowy blond z ciemniejszymi końcówkami. Kolor ten powstał przez farbowanie włosów na różne kolory samodzielnie jak i u fryzjera. Od orzechowych, ciemnych brązów, przez jasne brązy aż do różnych odcieni blondu. Ostatecznie jestem zadowolona z koloru swoich włosów. W prawdzie włosy od połowy do końcówek jest jeszcze nieco ciemniejszy niż przy skórze głowy jednak nie jest to bardzo widoczna różnica.

Problem pojawił się kiedy pojawiły się dosyć spore, ciemne odrosty. Bardzo długo szukałam farby w odpowiednim kolorze, jednak na zakup żadnej się nie zdecydowałam. Na YT na kanale Causeiloveu1 oglądałam filmik z recenzją spray'u z Joanny. Poszłam do małej drogerii w moim mieście, ponieważ tego produktu nie było w Rossmannie jednak tam też go nie znalazłam. Ale pani poleciła mi spray firmy Hegron. I o nim będzie dzisiaj cały post :) Zdjęcie niestety z internetu, ponieważ moje przypadkowo usunęłam z dysku.

Innowacyjny produkt do stylizacji i skutecznego rozjaśniania włosów, nadający im efekt rozświetlenia. Idealny do tworzenia `letniej fryzury`.
Formuła preparatu oparta została na klasycznej recepturze żel - sprayu. Znakomicie stylizuje fryzurę przy jednoczesnym efekcie rozjaśniania i rozświetlania włosów. Jest bardzo łatwy do nanoszenia oraz do wyczesania z włosów. Ważne, że pożądany efekt rozjaśnienia uzyskuje się stopniowo po kilku lub kilkunastu dniach używania. Włosy stają się o 1 lub 2 odcienie jaśniejsze.

To plastikowa, nieprzezroczysta butelka, z prostą ale ciekawą szatą graficzną. Dzięki wcięciom na szyjce, produkt leży lepiej w dłoni co pozwala na wygodniejszą aplikację kosmetyku. Posiada wygodny rozpylacz.


Spray ma nieprzyjemny, chemiczny zapach. Podczas aplikacji nieco dusi. Polecam rozpylać go w pomieszczeniu przy otwartym oknie, lub na polu, balkonie :) Spray ma konsystencje wody.

Jestem z niego bardzo zadowolona z tego produktu. Nadaje się świetnie na ciemny odrost zamiast farbowania farbą. Można także używać go do rozjaśniania włosów na całej długości tak jak ja. U mnie efekt rozjaśnienia odrostów było widać po pierwszym użyciu, natomiast na długości dopiero za 6-8 razem. Jak go aplikuje? Suche włosy psikam Hegronem w miejsca, gdzie chcę aby były rozjaśnione. Następnie należy to zostawić do wyschnięcia (lub wysuszyć suszarką) jednak ja nie raz nakładam wieczorem na włosy, idę w tym spać, rano wstaję, wyczesuje to co da się wyczesać i jeśli efekt mnie nie zadowala psikam ponownie bez spłukiwania poprzednio nałożonej warstwy. Po aplikacji spray'u włosy zaczynają się nieco sklejać i robią się proste jak druty. Bardzo ciężko jest wszystko wyczesać, dlatego lepiej umyć głowę po wyschnięciu włosów. Oprócz szybkiego działania plusem jest także wydajność produktu oraz efekt dużej objętości włosów. Minusami jakie zauważyłam jest zapach oraz to że bardzo trudno po nim ułożyć włosy. Jest to wręcz nierealne. Mimo wszystko często go używam, ponieważ nie niszczy włosów jak farba, nie pali ich i nie wysusza tak bardzo jak rozjaśniacze. Kolor też daje bardzo ładny, nie jakiś żółty, czy pomarańczowy, jednak to zależy w większości od waszego wyjściowego koloru ;)


Ocena: 5/6
Cena: 15 zł  

Znacie ten produkt? Używałyście? 

5.09.2013

Uwaga Bubel! - Magic Pen

Dzisiaj recenzja korektora z firmy Lovely a mianowicie Magic Pen w kolorze 1. Jak wiecie kupiłam go już dosyć dawno, bo na promocji -40% w Rossmannie. Pokazywałam wam jego opakowanie w projekcie denko. Kupując ten korektor myślałam o wykorzystaniu go pod oczy, ponieważ mam niewielkie cienie. Jak się u mnie sprawdził?

Korektor doskonale maskuje wszystkie niedoskonałości cery. Idealny do retuszowania cieni pod oczami i drobnych,kłopotliwych krostek. Zupełnie nowa, wyjątkowo skuteczna formuła w wygodnym i praktycznym opakowaniu z pędzelkiem.

Plastikowe, przypominające mazak. Z prostą szatą graficzną. Zdjęcia które to widzicie były robione zaraz po zakupie produkt. Możecie sobie je porównać z tymi z projektu Denko. Tam widać jak wygląda opakowanie po codziennym użytkowaniu. Napisy szybko się zdzierają i pękła zatyczka.


Produkt pachnie ładnie. Ma delikatny, pudrowy zapach. Jeśli chodzi o konsystencje to jest ona nieco dziwna. Bardzo lekka, płynna. Podczas aplikacji trzeba uważać, bo lubi się wylewać z pędzelka. Poza tym po nałożeniu zostawia delikatnie tłustą warstwę.  
Moje cienie pod oczami nie są ogromne, raczej delikatne więc chciałam również delikatny produkt do ich maskowania. Ten korektor bardziej przypominał wodę wymieszaną z gęstym korektorem, lub podkładem. Konsystencja jest bardzo leista, do tego zacinające się pokrętło do wydobywania produktu równało się wylewanie się i rozpryskiwanie korektora po rękach i lustrze. W dodatku pa aplikacji produktu i wklepaniu go palcem(bo niestety pędzelek zostawiał bardzo brzydkie smugi) zostawiał delikatnie tłustą warstwę która niestety natychmiastowo wchodziła w załamania pod oczami. Jeśli chodzi o krycie cieni to jest ono minimalne, jednak obszar pod oczami jest ładnie rozświetlony. Trwałość również po przypudrowaniu nie jest większa niż 2 godziny. Radzi sobie z drobnymi zaczerwieniami i małymi krostkami, ale większych pryszczy nie zakryje. Plusem również jest to że szybko wtapia się ze skórą i jest prawie niewidoczny.

Ocena: 2/6
Cena: promocja: 4 zł
                  cena regularna: 8 zł.

Używałyście? Jak wam się sprawdził? Jaki korektor polecacie? 
Przypominam też o ROZDANIU TUTAJ

3.09.2013

Tangle Teezer już mój :)

Pora na recenzje szczotki Tangle Teezer, na którą bardzo długo się kusiłam. Fakt, kupiłam ją niedawno bo kilka dni temu, ale używam jej na prawdę często, nawet 5 razy dziennie. Jak wiecie mam obsesje na punkcie idealnie ułożonych włosów i grzywki :) Kiedy zobaczyłam  że jest dostępna na Iperfumy.pl i jeszcze zobaczyłam motywy z barankiem Shaun wiedziałam że muszę ją mieć :) Całkiem dobrze poznałam się z tym produktem i mogę opowiedzieć moje spostrzeżenia na jej temat.







Dzięki innowacyjnemu kształtowi ząbków, wykonanych ze specjalnego, elastycznego tworzywa, działa delikatnie i skutecznie. Zalecana do rozczesywania każdego rodzaju włosów, peruk, afro oraz włosów przedłużanych. Dostosowuje się do kształtu głowy, radzi sobie z najbardziej splątanymi kosmykami nie naruszając struktury włosów, co sprzyja ich zdrowiu. Oprócz tego masuje skórę głowy co doskonale wpływa na cebulki włosów. Szczotkę Tangle Teezer można stosować do rozczesywania włosów suchych i
mokrych.

Szczotka wykonana jest z twardego i dosyć wytrzymałego plastiku. Jest mała i poręczna. Wersja kompaktowa zawiera nakładkę, również z plastiku, mająca za zadanie chronić ząbki naszej szczotki aby się nie powyginały. Są różne kolory TT. Różowe, niebieski, czarne, w panterkę, flagi USA oraz Baranki Shaun, które wybrałam, ponieważ mnie urzekły :)

Świetne szczotka ale nie dla wszystkich! Dlaczego nie dla każdego? A no dlatego, że osoby które mają włosy cienkie, delikatne, mało puszyste i gładkie nie mają większych problemów z rozczesaniem włosów dlatego podejrzewam, że nie zauważą one żadnej różnicy między Tangle Teezerem a zwykłą szczotką. TT stał się moim ulubieńcem. Już wiem, że kolejnym razem zamówię wersję klasyczną, choć nie powiem, że wersja kompaktowa mi się nie przyda. Szczotka jest świetna do torebki. Dzięki nakładce na ząbki są one chronione i nie wyginają się ani nie odkształcają. Jest również mała i poręczna jednak troszkę ciężka. Przed wyborem wersji TT dużo czytałam i wiele dziewczyn polecało bardziej klasyczną wersję, ponieważ jest lżejsza, większa oraz lepiej leży w dłoni. Ta również ładnie leży, tylko przez swoje małe rozmiary może wypaść podczas czesania tak jak mi. Jednak szczotka jest cała, nie pękła ani nawet się nie porysowała specjalnie. Jeśli chodzi o rozczesywanie włosów to jest świetna zarówno do włosów mokrych jak i suchych. Mam włosy dość długie i kręcone. Rozczesuje je idealnie, bez szarpania i wyrywania największe kołtuny.To, że jest to mniejsza wersja nie oznacza że nie można jej używać na co dzień w domu. Świetnie rozprowadza wgłąb włosa maseczki czy inne odżywki. Dzięki dwóm wielkością ząbków, szczotka dociera do włosa i zamyka łuski włosa, przez co stają się one delikatniejsze w dotyku. Czy włosy są bardziej błyszczące? Tego efektu nie zauważyłam. Na pewno sprawię sobie większą wersję TT i pewnie będę jeszcze bardziej zadowolona niż z tej :)
Ocena: 5/6
Cena: 65 zł
Na Iperfumy.pl kosztuje 45 zł
Na Allegro ceny są różne. 

Macie swój Tangel Teezer? Jeśli tak to jak wam się sprawuje i jaką macie wersję?