29.05.2014

Fuksja na usta!

Hej, dzisiaj recenzja kolejnego produkty se sklepu BPS, a mianowicie szminki. Jak możecie zaobserwować, dosyć regularnie kupuję kosmetyki ze strony BornPrettyStore.com Nie dawno zakończyłam z nimi współpracę w której przysyłali mi akcesoria i rzeczy do zdobienia paznokci. Mimo to, sama bardzo często, bez nawiązywania współpracy tam zamawiam i nie tylko kosmetyki ale także pędzle do makijażu o czym będziecie mogły przeczytać za jakiś czas. Dzisiaj post o szmince którą zamówiłam sobie razem z publikowaną na blogu paletą cieni. Pomadka jest w dosyć odważnym i mocnym kolorze po które raczej rzadziej sięgam ale lubię je mieć w swojej kosmetyczce.

Opakowanie szminki dosyć klasyczne. Czarne, wykonane z połyskującego oraz dosyć trwałego plastiku. Szata graficzna uboga, na opakowaniu widnieje tylko biały napis z nazwą firm. Literki w czasie używania nie zdzierają się. Pigmentacja szminki jest bardzo dobra co można zauważyć na swatchu. Kiedy wybierałam ten kolor, myślałam, że będzie on bardziej w padał w neonowy róż. Jest to natomiast fuksja, która wpada w dosyć mocny, ostry fiolet. Mimo to kolor bardzo mi odpowiada. Do tego formułą szminki jest bardzo przyjemna. Konsystencja jest kremowa ale bardzo lekka i delikatna. Do tego świetnie napigmentowana. Nadaje ustom ładny połysk, co wygląda trochę jakbyśmy miały mokre usta. Szminka nawilża usta i co ważne i niedkreśla suchych skórek. Nie wchodzi także w załamania ust. Misuem jest to że jest bardzo nietrwała. Bez jedzenia i picia wytrzymuje ok. godzinę, i to nie zawsze. Dodatkowo mocno się rozmazuje i migruje poza kontur ust, więc trzeba używać albo kolorowej, albo bezbarwnej konturówki. 




Ocena: 4/6
Cena:  3,50 $
PS. Na pierwszym zdjęciu co miałam poprzestawiane z balansem bieli w aparacie dlatego taki efekt. :(
A wy lubicie mocniejsze kolory na ustach? A może wolicie naturalne i bardziej stonowane kolory? 

22.05.2014

Hialuronowa, uniwersalna konturówka do ust Dermacol

Jeśli obserwujecie mojego bloga od dłuższego czasu to na pewno wiecie, że coraz częściej sięgam po szminki, a błyszczyki idą w odstawkę. Jako, że mam sporo różnych kolorów szminek i nie sposób jest mi dokupić do każdej odpowiadającą im kolorem konturówkę postanowiłam zamówić jedną bezbarwną kredkę do ust. Długo szukałam takiego produktu w drogeriach ale nigdzie mogłam go znaleźć a na stronie Iperfumy.pl natknęłam się na konturówkę hialuronową w firmy Dermacol. Jeśli jesteście ciekawe jak produkt się spisuje, czytajcie dalej :)

Bezbarwna konturówka, która zapobiega przemieszczania się szminki poza kontur ust. Zawiera:
-Składniki pochodzenia roślinnego: olejek Jojoba, wosk carnauba, wosk kandelila, witamina E
-Bez parabenów
-Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego
Kredka jest w tradycyjnym opakowaniu ołówka. Przychodzi do nas zapakowana w kartonik z mini instrukcją obsługi w języku czeskim, słowackim i polskim. Szata graficzna uboga, jednak napisy nie zdzierają się, co jest dużym plusem, ponieważ opakowanie cały czas wygląda estetycznie. 
Kredka ma bardzo przyjemny zapach. Przypomina mi budyń waniliowy. Zapach nie jest mocny i nie jest bardzo wyczuwalny na ustach. Jeśli chodzi o konsystencję kredki to jest ona bardzo kremowa, może nawet żelowa. W każdym razie jest miękka, kremowa, delikatna i lekko tłusta. 
Zacznę od tego dlaczego w ogóle wpadłam na pomysł z kupnem bezbarwnej konturówki. Często mi się zdarza, że jak pomaluje usta na ciemniejszy kolor, czerwień, bordo, fuksja itp. to szminka "migruje" podczas jedzenia, picia, rozmowy, czyli przemieszcza się poza kontur ust co nie wygląda estetycznie i ładnie, w szczególności jeśli mamy doczynienia z ciemniejszym kolorem pomadki. Jak pisałam wcześniej nie jestem w stanie kupić do każdego odcienia pomadki jaki mam konturówkę, dlatego zainwestowałam w kredkę bezbarwną. Zacznę od tego, że jak na swoją kremową konsystencję jest całkiem wydajna. Aplikuję ją na kontur ust przed nałożeniem szminki. Czy pomaga? Zdecydowanie tak. Szminka nie rozmazuje się, nie "migruje", i nie roluje się. Drugi sposób w jaki ją aplikuję, to nakładam ją na całe usta następnie nakładając szminkę. Co mi to daje? Zdecydowanie większą trwałość szminki, mocniejsze podbicie koloru, a także nawilżenie ust, które jest bardzo potrzebne przy aplikacji szminek matowych. Pomaga to również ukryć wszelkie suche skórki na ustach, co sprawia że stają się one nie widoczne oraz pomadka nie wchodzi tak bardzo w załamania ust. Uważam, że jest to Must Have każdej dziewczyny lubiącej pomadki. Tym bardziej, że jest ona nie droga i kosztuje niecałe 18 zł. Nie widzę żadnych minusów, jest to zdecydowanie mój KWC.

Ocena: 6/6 KWC!
Cena: 18,26 zł na Iperfumy.pl 





18.05.2014

Problem ze skórą głowy?

Dzisiaj recenzja szamponu do włosów. Jeśli śledzicie mojego bloga od jakiegoś czasu, na pewno zdążyłyście się dowiedzieć że mam dosyć problematyczną skórę głowy. Od kilku lat zmagam się z problemem suchego łupieżu, który coraz bardziej staje się uciążliwy na co dzień. Noszenie ciemnych ciuchów, przy rozpuszczonych włosach jest prawie nie realne, ponieważ uważam że nie wygląda to zbyt estetycznie gdy całe ramiona i plecy są obsypane białym, mocno rzucającym się w oczy pyłkiem. Na moim blogu jest już kilka recenzji szamponów, teraz zaczęłam testować szampony z linii męskiej, ponieważ serie przeznaczone dla kobiet, wypróbowałam już wszystkie i z każdej firmy i problem nie zniknął. Tym razem postanowiłam zamówić szampon firmy Loreal Cool Clear. Jest nie drogi więc wrzuciłam go do koszyka podczas składania zamówienia na Iperfumy.pl   Jeśli jesteście ciekawe opinii na jego temat, czytajcie dalej.


Loreal Homme Cool Clear szampon przeciwłupieżowy - skuteczny już od pierwszego użycia, redukuje łupież i walczy z jego nawrotami. Mocno pieniąca się konsystencja odświeża skórę głowy pozostawiając uczucie niewiarygodnie czystych włosów. Pirotynian Cynku + Kompleks Tea Tree Fresh: połączenie skutecznego składnika przeciwłupieżowego z kompleksem zawierającym olejek z liści drzewa herbacianego i mentol, który daje efekt świeżości. Sposób użycia: nanieść na mokre włosy, spienić, spłukać.

Szampon jest zamknięty w wygodnej i poręcznej buteleczce. Wykonana jest z miękkiego tworzywa. Posiada porządne zamknięcie, które bez problemu można otworzyć pod prysznicem mając mokre ręce :) Szata graficzna typowa dla większości kosmetyków męskich. Buteleczka w kolorach czerni i srebra, bez zbędnych napisów. 
Jeśli chodzi o konsystencje to szampon jest średniej gęstości. Nie jest zbyt płynny, lejący się, ale też nie jest gęsty i zbity tak, że niemożna go wydostać. Szampon ma kolor miętowy, lub jak kto woli mleczno-błękitny. Jego zapach jest bardzo świeży, intensywny podczas mycia ale po spłukaniu nie utrzymuje się długo.
Zacznę od tego, że dla mnie bez większej różnicy jest to czy używam szampon przeznaczony dla kobiet czy dla mężczyzn. Coraz częściej sięgam po te drugie, ponieważ szampony dla kobiet nie działają. Zawsze kupuje szampony do włosów przetłuszczających się i z łupieżem. Pisząc, że na mnie nie działają chodzi mi nie o miękkość, czy też łatwość w rozczesywaniu po umyciu włosów, ale o to że nie leczy i nie zapobiega w powstawanie łupieżu. Czy ten szampon sobie z tym poradził? Oczywiście nie. Może ja już po prostu mam taki typ skóry głowy. Nie wiem, ale opisze teraz zalety tego produktu, które zadowolą nie tylko panów :) Szampon nakładam na rękę w ilości takiej jak wielkość 50 groszówki. Podczas mycia, bardzo szybko tworzy się delikatna, biała piana. Szampon nieco chłodzi skórę głowy, ale nie jest to mocny efekt. Zapach jest przyjemny i nie jest typowo męski. Pachnie jak zwykły szampon z miętą. Spłukuje się go bez problemu. A teraz najważniejsze, czyli efekty po spłukaniu szamponu z włosów. Włosy pachną miętą co daje efekt świeżości. Są miękkie w dotyku, nie puszą się i bardzo ładnie się rozczesują. Włosy dobrze się układają, a po dłuższym stosowaniu można zauważyć delikatny błysk na włosach, które wcześniej był matowe. Jeśli chodzi o skórę głowy, to nie pomógł w walce z łupieżem, ani nie przedłużył świeżości moich włosów. Przetłuszczały się tak samo szybko jak i wcześniej. Czy polecam produkt? U mnie efekty dawał dobre, mimo tego że (jak inne szampony) nie pomógł mi w walce z łupieżem. 

Cena: 25,65 zł na Iperfumy.pl
Ocena: 4/6


12.05.2014

Szminka kontra błyszczyk.

Dzisiaj nie będzie recenzji a tylko krótki artykuł. Wiele dziewczyn zadaje sobie pytanie czy to przed studniówką, czy weselem czym pomalować usta? Szminką czy błyszczykiem? Szminka wiadomo jest trwalsza niż błyszczyk ale może się szybko rozmazać co na pewno nie będzie wyglądać estetycznie, natomiast błyszczyk siedzi na swoim miejscu i się nie przemieszcza, natomiast jest bardzo krótkotrwały. A więc nasuwa się pytanie... Błyszczyk czy szminka?              
Wiadomo, że jedne z was, wolą usta bledsze ale na wysoki połysk, inne matowe, ale za to mocniej zaznaczone. W pierwszej grupie przeważają młode panie, w drugiej - z przyzwyczajenia - dojrzalsze. Mimo to wiek nie jest tutaj kryterium wyboru. Liczą się również inne względy.  Błyszczyk jest idealną propozycją dla zabieganych kobiet, którym zależy na naturalnym wyglądzie na co dzień. Szminka natomiast świetnie sprawdza się na wieczorne wyjścia. Jest znacznie trwalsza oraz bardziej elegancka niż błyszczyk. 

Coś więcej o błyszczyku :
♥ Malowanie ust błyszczykiem jest najprostsze, zwłaszcza bezbarwnym, transparentnym. Można to robić nawet bez lustra.
Kosmetyk ten daje krótkotrwały efekt. Wymaga poprawek po godzinie, dwóch, czasami nawet wcześniej. Wszystko zależy od jakości produktu, oraz od naszych zajęć-jedzenie czy nawet mówienie pozbawia połysku.
Lepkość niektórych błyszczyków może przeszkadzać. Nie raz jest też kłopotliwa, szczególnie kiedy ma się długie włosy, które na wietrze przyklejają się do ust. 
 Błyszczyk ładnie wygładza usta, nie raz dzięki drobinkom optycznie je powiększa. Niektóre z nich mają właściwości pielęgnacyjne i chronią przed promieniowaniem UV. 
Jasne i bezbarwne odradza się przy bladej i ziemistej cerze. Lepsze są wtedy kolorowe pomadki, lub tak zwane pomadki w płynie.
Błyszczyk można nanosić również na zwykłą pomadkę, ale z umiarem, bo czasem daje to zbyt mocny efekt. Poza tym pomadkę wtedy szybciej się zjada i zostaje ona widoczna tylko na obrzeżach ust. 
♥ Starsze osoby często unikają błyszczyków, bo są wierne szminkom znanym z czasów dawnej młodości. Błyszczyki dawniej nie były popularne. Źle się kojarzyły-efekt mokrych ust uważano za nieprzyzwoity, a przecież to samo można było powiedzieć o intensywnych kolorach pomadek.
Coś więcej o pomadce: 
♥ Jest trwalsza niż błyszczyk
♥ Pomaga korygować kształt, i wielkość ust. Jasny kolor powiększa, ciemny pomniejsza, dlatego przy wąskich ustach raczej odpada. 
♥ Wybierając rodzaj pomadki możemy zapewnić ustom, nie tylko ładny kolor, ale również pielęgnacje, nawilżenie oraz ochronę przed promieniowaniem UV.
♥ Nie mając wprawy ani czasu na malowanie ust szminką, możemy sobie łatwo zaszkodzić, ponieważ szminka jest mocno widoczna więc wymaga precyzji, szczególnie przy nakładaniu na kontur ust. 
♥ Przeciętna pomadka nie służy ustom spierzchniętym, popękanym, suchym, pomarszczonym i z suchymi skórkami, ponieważ pomadka podkreśli wszystkie te mankamenty. 
♥ Również tak zwane pomadki o przedłużonej trwałości, czyli wszelkie lip tinty, long lasting, nie są dobre dla ust, ponieważ wysuszają naskórek. Można je używać okazjonalnie, ale nie codziennie. 
♥ By zwykła pomadka utrzymywała się dłużej, usta możemy pokryć cienką warstwą podkładu, takiego jak używamy na całą twarz. Następnie malujemy usta konturówką, szminką, odciskamy nadmiar produktu na chusteczce higienicznej, następnie znowu malujemy szminką i gotowe. 
♥ Nadmiar kosmetyku na ustach u nie których daje zły efekt i pozostawia ślady na zębach, na co trzeba uważać przy kolorach takich jak: Fuksja, czerwień, i wszelakie borda. 

Osobiście coraz częściej stawiam na pomadki.  Moje ulubione to wszystkie z serii Kate Moss z Rimella. Wszystkie pomadki z tej firmy kupuje na stronie Iperfumy.pl Zawsze są dostępne wszystkie kolory no i oczywiście jest nieco taniej niż w drogerii. Lubię wszystkie pomadki, te matowe, i te kremowe, nawilżające. Błyszczyki również u mnie goszczą, ale coraz rzadziej nakładam je na usta. Głownie ze względu na ich lepkość i uczucie że ma się "coś" na ustach. Wole spędzić więcej czasu na malowaniu ust, i równomiernie nałożyć szminkę, a potem cieszyć się nią przez ok 3-4 godziny, niż co pół godziny poprawiać błyszczyk. 

A wy co wolicie używać ? Szminka czy pomadka? A może pomadka w błyszczyku? :)

5.05.2014

Hipnotyzujący wzrok z Pinky Paradise poraz drugi :)

Już jakiś czas temu nawiązałam współprace z firmą Pinky Paradise. Zajmuje się ona dystrybucją szkieł kontaktowych oraz kosmetyków. Rok temu zaproponowali mi przetestowanie i zrecenzowanie jednej wybranej przez siebie pary soczewek.Wtedy wybór padł na kolor niebieski, ponieważ zawsze chciałam mieć niebieski oczy. Wybór był nie trafiony, ponieważ kolor kompletnie nie współgrał z moją tęczówką, dlatego tym razem wybrałam bardziej naturalny kolor.

Soczewki pochodzą z nowej serii Princess Pinky a ich kolor to Eclipse Green. Soczewki mają za zadanie powiększać oko, mimo tego że kolor jest zbliżony do mojej naturalnej tęczówki to nie wyglądają zbyt naturalnie. Najlepiej sie prezentują kiedy jest ciemno. Wtedy w sztucznym świetle źrenica się nam powiększa i wypełnia pusty obszar soczewki. Wtedy soczewki wyglądają naturalnie.

Soczewki przychodzą spakowane w szklane buteleczki wypełnione solą fizjologiczną i zabezpieczone specjalnym korkiem. Do soczewek został dołączony pojemniczek w fioletowe słoniki. Moc soczewek to -2.00 Dioptrie.

 Cena takich soczewek to 28,90 $ i można ich używać przez rok. Oczywiście jeśli będziemy o nie dbać i je pielęgnować. Jak tylko przyszła paczka poleciałam do sklepu po płyn do soczewek. Ceny tych płynów są naprawdę różne, od 15- 50 zł. Płyn powinno wymieniać się w soczewkach regularnie i systematycznie czyli codziennie.
 Zakładanie soczewek do teraz sprawia mi trudności jednak jest coraz lepiej. Soczewka jest wykonana z miękkiego tworzywa dzięki czemu możemy ją wywracać na dwie strony. Jak wiadomo soczewki kolorowe są wykonane z grubszego tworzywa niż zwykłe soczewki. Poprzednie, niebieskie które dostałam były wykonane z twardszego tworzywa i było je czuć na oczach. Dosyć mocno gryzły i obraz był w nich zamglony. Przy tych nie ma takich problemów. Obraz jest wyraźny, soczewki są lżejsze, bardziej żelowe i miękksze. Oczy nie łzawią i nie pieką. Najdłużej w soczewkach wytrzymałam ok. 8 godziny. Można je nosić dziennie i ich ważność to cały rok. Często po ściągnięciu soczewek aplikuje do oka zwykłą sól fizjologiczną aby je dodatkowo nawilżyć. Dużo osób twierdzi, że takie soczewki niszczą oczy. Uważam że to nie prawda, jeśli się o nie dba i nosi się je w przyzwoitym czasie.

Czy jestem zadowolona z soczewek? Tym razem tak. Są trochę lepiej uwodnione od poprzednich i obraz w nich jest wyraźny i ostry. Nie drapią i nie czuć ich na oczach. Cieszę się, że mogłam przetestować coś nowego. Jeśli chodzi o ocenę to daje im 5/6. 

Nosicie soczewki kolorowe lub zwykłe? Co sądzicie ?

2.05.2014

Post paznokciowy... :D

Dzisiaj krótki post w którym pokażę wam moje zdobienie paznokci. Od kiedy mam zestaw do robienia pazurków metodą żelową, coraz rzadziej używam lakierów, których mam całe mnóstwo. Dzisiaj wam pokażę moje mini zdobienie. Nie jest to nic trudnego, ponieważ jak zobaczycie same, dopiero się uczę robić pazurki żelami, ale mam nadzieję że z czasem będzie mi to lepiej szło :) Dzisiaj będzie to taki zbiorczy post z recenzjami produktów do paznokci, które w większości sama kupiłam na stronie BornPrettyStore.com Jedyne co dostałam do współpracy to blaszki do odbijania stempelków :)


Wiadomo, że robienie paznokci żelowych, zazwyczaj wiążę się z przedłużaniem paznokcia na formie, lub doklejeniem tipsa. Ja wolę tę drugą formę. Po wykończeniu kleju który miałam na start w komplecie z lampą i tipsami, kupiłam nowy w Naturze z firmy Donegal. Nie polecam wam tego produktu. Nie nadaje się do niczego, ani do klejenia paznokci ani ozdób. Nie chodzi o to że słabo trzyma, ale w ogóle nie klei niczego. Postanowiłam sobie zamówić w promocyjnej cenie dwa kleje z pędzelkiem, właśnie ze strony BornPrettyStore.com Ich cena w promocji to 0,99 $ a więc niecałe 3 zł. Klej jest świetny. Dobrze trzyma paznokcie, jest bardzo wydajny, a aplikacja dzięki pędzelkowi jest łatwa i szybka.

 

W następnym zamówieniu kupiłam sobie dwa żele. Bordowy i pastelowy niebieski, który bardziej wpada w błękitny. Żele są bardzo gęste i wydajne. Krycie zależy od koloru. Bordowym wystarczy pokryć paznokieć dwa razy, ale błękitnym trzy razy. Szybko się utwardza w lampie, ok 2 minuty.Cena takiego żelu to niecałe 4$ za słoiczek o pojemności 5 ml.





Kolejnym zakupem był zestaw trzech Cleanerów do przemywania lepkiej warstwy masy żelowej, która pozostaje po utwardzeniu pazurków. Każdy z nich ma pojemność 100 ml a cena takiego zestawu to 7$.


I na końcu blaszki które dostałam w ramach współpracy. Dostałam 5 różnych blaszek, które mogliście obejrzeć kilka postów wcześniej. Dzisiaj pokażę wam zdobienia na paznokciach wykonanych żelami, i wzory na nich odbite przy pomocy blaszek i stempelka. Poniższe zdobienie zrobione jest różowym żelem. Kropki również robiłam żelem, ponieważ nie posiadam białego lakieru. Do wykonania równych kropek użyłam sondy. Z blaszki B11 wybrałam środkowy kwiatek z ostatniego rzędu.

Drugie zdobienie to trzy kolorowe ombre. Do tego celu użyłam gąbeczki i trzech kolorów: pastelowego różu, fioletu i niebieskiego. Całość pokryłam żelem i stempelkiem naniosłam ostatni licząc od lewej strony wzorek z drugiego rzędu, czyli serduszka przebite strzałą.
 


Tu możecie zauważyć rysy jakie zostają po zdrapaniu skrobakiem nadmiaru lakieru. Nie przeszkadzają one w dalszym użytkowaniu blaszki i nie odbijają się na stempelku. Wzory są głęboko wytłoczone dlatego bez problemu się odbijają.

Dodatkowo z tym kodem: KNBX31 uzyskacie zniżkę -10% i zaoszczędzicie pieniążki. 
Wysyłka zawsze jest darmowa.
Rabat -10%