17.02.2015

EOS Summer Fruit czyli jajeczko :)

Dzisiaj chciałabym podzielić się moimi spostrzeżeniami na temat pewnego gadżetu, który stał się już całkiem rozpoznawalny w blogosferze. Mowa tu o balsamie do ust EOS. Mam w swojej kolekcji mnóstwo balsamów zaczynając od pomadek Nivea, przez balsamy, masełka, carmexy aż w końcu po balsam EOS. W sumie to jego dziwny wygląd przypominający jajko, to był główny powód dla, którego się skusiłam na zakup balsamu EOS.Muszę przyznać że cena balsamu do ust troszkę mnie zniechęcała, ale na stronie Iperfumy.pl dorwałam go na promocji za 18 zł.  Czy faktycznie jest on tak rewelacyjny? Czytajcie dalej.

Miley Cyrus - We can't stop. 
Balsam zapewnia on długotrwałe nawilżanie oraz widoczne wygładzenie. Bogaty w masło shea, olejek jojoba oraz witaminę E. Pozbawiony glutenu, parabenów, ftalenów oraz wazeliny. Balsam do ust EOS jest w 95% organiczny, w 100% naturalny.
Dostępny w kilku wariantach.  Istnieje również wersja z filtrem przeciwsłonecznym spf 15.

Niby zwykły balsam więc o co takie wielkie halo ?! 

  • Balsamy EOS z cennym masłem shea oraz witaminami C i E mogą pochwalić się wyjątkową skutecznoscią. Na oddzielną wzmiankę zasługuje fakt, że ich opakowania w postaci kolorowych jajek w całości nadają się do recyklingu.
  • O balsamach do ust EOS pisało się już w prawie wszystkich prestiżowych czasopismach (People, Cosmopolitan, Maria Claire itd.). Regularnie stosują je hollywoodzkie gwiazdy. Na przykład Jennifer Lopez najbardziej lubi balsam o smaku mleczka kokosowego, Demi Lovato preferuje smak owoców letnich, Hilary Duff natomiast wybrała połączenie wanilii i mentolu…
  • Kosmetyki EOS zawierają starannie wybrane, naturalne składniki i podlegają surowym testom dermatologicznym (jednak nie na zwierzętach). Niektóre produkty są hypoalergiczne.
  • Warto wspomnieć, że EOS chętnie wspiera różne projekty charytatywne. Na przykład w październiku 2014 zaoferował swym klientom specjalną edycję limitowaną Lip Balm & Hand Lotion 3-Pack, z której część dochodów przeznaczono na badania dotyczące raka piersi.
 Ogromny plus za opakowanie. Balsam otrzymujemy w formie małego jajeczka, niewiele większego od przepiórczego jaja :) Muszę przyznać, że taka forma balsamu jest nie tylko atrakcyjna, ale też bardzo wygodna. Za jednym pociągnięciem jestem w stanie pokryć od razu całe usta. Opakowania EOS są bardzo praktyczne, balsam świetnie się nakłada bez męczenia z nieporęcznymi słoiczkami. Dodatkowo produkt bardzo łatwo odnaleźć w torebce, nawet jeśli jest wrzucony luzem, a to już jednak wyczyn. Same na pewno dobrze wiecie jak to jest z damskimi torbami ;)
Produkt ma dość twardą, tępą i zbitą formułę, nie rozpuszcza się, ale mimo to z łatwością zostaje na wargach pod wpływem ciepła. Produkt całkiem przyzwoicie nawilża usta i dba o ich dobry stan, ale z pewnością nie jest to balsam, po który radziłabym Wam sięgnąć, jeśli macie suche usta. Niestety, pomimo bardzo dobrego składu, EOS nie należy do super skutecznych i mega nawilżających balsamów i w moim przypadku sprawdza się zdecydowanie lepiej jako produkt codzienny, a nie tzw. ratunkowy. Dobrze dba o kondycję moich ust, przynosi im doraźną dawkę nawilżenia i odżywienia, ale nie jest wystarczająco skuteczny w przypadku większych przesuszeń. Najczęściej trzymam go na toaletce i stosuję na wieczór lub po prostu, kiedy jestem w domu, ale zdarza mi sie też, że zgarniam go do jakiejś mniejszej torebki na wyjście. To, że produkt jest bezbarwy bardzo pomaga, bo zupełnie nie muszę się przejmować tym, czy położyłam go idealnie na ustach. Balsam odrobinę nabłyszcza wargi i sprawia, że wyglądają zdrowo. Nie zostawia tłustej warstwy i nie klei się. Posiadam wersję czerwoną czyli Summer Fruit. Czy w zapachu i smaku czuć owoce lata ? Z pewnością nie. Zapach jest sztuczny, wręcz pachnie chemicznymi malinami. Po nałożeniu na usta zapach jest nie wyczuwalny a smak jest dosyć słodki przez pierwsze 15 minut od nałożenia produktu a usta . Jeśli chodzi o wydajność jajeczka to swój balsam mam już prawie trzy miesiące i myślę, że przy obecnym stosowaniu wystarczy mi go jeszcze co najmniej na drugie tyle, jak nie lepiej, więc jest całkiem nieźle. Podsumowując: Na początku byłam rozczarowana działaniem jajeczka, bo spodziewałam się jednak trochę więcej, ale ostatecznie produkt okazał się być po prostu dobrym codziennym balsamem, po który naprawdę chętnie sięgam, a jego dobry skład świadczy dodatkowo na jego korzyść, dlatego wybaczam tą dość wysoką jak na balsam do ust cenę. 

Ocena: 4/6
Cena: 24 zł na Iperfumy.pl 

 Dajcie znać czy miałyście już okazję korzystać z balsamów EOS i jakie macie o nich zdanie?


9 komentarzy:

  1. Nie rozumiem fenomenu EOS, jest wiele innych tańszych rzeczy, które lepiej zadbają o nasze usta... Ale marketing robi swoje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze nigdy go nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazji korzystać EOS i według mnie jest troszkę przereklamowany. U mnie prawie wszystko, co jest wychwalane się nie sprawdza :D

    OdpowiedzUsuń
  4. cena nie najniższa, ale wygląda fajnie, trochę taki gadżecik :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam kilka wersji EOS i bardzo lubię :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne ma opakowanie, podoba mi się.
    Ps.zostaję tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne to EOS i nawet nie drogie. zapraszam do mnie i obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza, lub obserwacji. Dziękuję :)