28.08.2015

Ratunek dla twoich zniszczonych końcówek !

Wszyscy którzy są maniakami długich włosów zrozumieją moją przesadną dbałość o włosy ;) Pocięciu, od maja nie widzą one prostownicy, lokówki a nawet suszarki. Żyją własnym życiem i układają się jak chcą. Obchodzę się z nimi jak z jajkiem inwestując w co rusz nową odżywkę. Kiedyś bardzo byłam zadowolona z maski firmy Kallos, która niestety nigdzie w moim mieście nie jest dostępna stacjonarnie. Poratował mnie sklep Iperfumy.pl gdzie oprócz maski znalazłam również serum. Jeśli chcecie wiedzieć więcej na temat nowego cudeńka do ochrony moich włosów czytajcie dalej :)
 Pielęgnujące koncówki włosów serum LAB 35 do suchych łamiących się końcówek włosów.Wyczarowuje gładkość, jedwabistość i doskonały połysk powierzchni włókien włosów oraz regeneruje uszkodzone końcówki włosów. Natychmiast wchłania się i nie powoduje uczucia "zatłuszczenia". Innowacyjna formuła keratix wytwarza na włóknach włosów warstwę ochronną.
Stosowanie: Delikatnie wmasować ilość 2-3 kropli na suche lub wilgotne końcówki włosów. Nie spłukiwać. 
.
 Jedno z lepszych opakowań tego typu kosmetyków. Wiele innych firm kosmetyków do włosów umieszcza serum w buteleczkach z zacinającą się pompką lub w nie poręcznych aczkolwiek ładnie wyglądających opakowaniach. Tu firma Kallos postawiła totalnie na minimalizm. Buteleczka jest nie duża, mieści się dosłownie w garści. Wykonana z miękkiego plastiku. Design opakowania jest prosty i minimalistyczny jednak to jak sprawuje się pompka oraz cały mechanizm wydobywania produktu wynagradza wygląd zewnętrzny.  
Oczywiście, w przypadku takich produktów nie ma co liczyć na cudowne zespolenie tego co już się rozdwoiło i dla moich włosów najlepszym rozwiązaniem tego problemu były wizyty u fryzjera czy odpowiednia pielęgnacja. Jednak serum chroniące końce przed mechanicznymi uszkodzeniami może przydać się szczególnie teraz, kiedy nadchodzi czas kołnierzy i szalików. Krótko jednym zdaniem: Jedno z lepszych serum do rozdwojonych końcówek. Bywają takie momenty kiedy troszkę silikonów może pomóc. Sama ostatnio użyłam serum do wygładzenia całych włosów i stały się tak miłe i lejące się, że, nie mogłam związać ich w ślimaczka na czubku głowy, bo momentalnie się rozwalał:) Jak już pisałam mam długie i kręcone włosy z tendencją do puszenia się. Od kiedy skróciłam swoje włosy o całe 25 cm dbam o nie jak o coś dla mnie najważniejszego.Serum przypomina przezroczystą maź. Dosłownie. Jest bardzo gęste i delikatnie tłustawa. Wystarczy pół pompki aby zaaplikować produkt na końcówki. Mnogość zastosowań to kolejny plus. Możemy nakładać go na sucho lub mokro, od razu po myciu lub na drugi dzień, przy suszeniu czy prostowaniu. W moim przypadku ograniczyło też plątanie się włosów. Serum nakładam nie tylko na końcówki ale także ok. 5 cm wyżej nich. Efekt jest zadowalający i zadziwiający, ponieważ nie spodziewałam się wiele po kosmetyku za 12 zł. Co zauważyłam? Serum na pewno nie jest za ciężkie. Włosy mi się nie przetłuszczały szybciej i dobrze się układały. Niestety tego czy obciąży ono wasze włosy nie mogę wam zagwarantować. To co zauważyłam to scalone końcówki włosów bez efektu sklejenia. Podczas aplikacji trzeba wycisnąć małą ilość produktu i do tego rozsmarować serum w rękach i dopiero nanosić na końcówki. Nigdy nie nakładajcie serum na skórę głowy! To wam bardzo przetłuści i sklei włosy. Kolejna sprawa to nawilżanie. W moim przypadku bywało wyczuwalnie większe. Obecnie stosuje bardzo nawilżającą pielęgnację, ale wcześniej potrafiłam widzieć większą różnicę na korzyść serum. Włosy tak bardzo się nie puszyły i w czasie deszczu nie łapały wilgoci, nie zmieniając całkowicie fryzury jaką wybrałam. Loki są podkręcone i miękkie. Dzięki olejkowi który nadaje serum tłustawą konsystencję włosy delikatnie się błyszczą. Zapach kosmetyku to chyba jedyna jego wada. Nie jest tragiczny ale kojarzy mi się z jakimiś środkami czyszczącymi ;) Jak pisałam wcześniej opakowanie świetne. Myślę, że jeśli macie problem, z końcówkami to warto zaryzykować 12 zł i wypróbować to serum. 

Ocena: 5/6
Cena: 12 zł na Iperfumy.pl

17.08.2015

Wykonaj cały makijaż twarzy za jednym razem.

Kosmetyki wielofuncyjne lubi pewnie każda kobieta. Dużo wygodniej i przede wszystkim szybciej, wykonuje się makijaż sięgając tylko po jedną paletę. Na szczęście, na rynku mamy spory wybór tego typu produktów. Zamknięte w kasetkach, sprytnie skomponowane, sprawdzają się zarówno na co dzień, jak i w podróży. Dziś pod lupę biorę popularną paletę którą dorwałam na stronie Iperfumy.pl a mowa tu o Protection Palette  od Makeup Revolution. Jeśli jesteście ciekawe jak spradzwa się u mnie, czytajcie dalej :)
PROTECTION PALETTE marki MAKEUP REVOLUTION. Paleta w skład której wchodzą produkty do konturowania twarzy. W zestawie znajduje się puder, matowy brązer, satynowy róż oraz delikatny rozświetlacz. Dodatkowo umieszczono też trzy kremowe korektory w różnych odcieniach. Produkt ułatwi codzienną przygodę z kosmetykami. W jednej kasetce zamknięto produkty niezbędne do makijażu twarzy. Bardzo praktyczne rozwiązanie podczas podróży. Plastikowe opakowanie wzbogacono o lusterko, ukryte pod pokrywą zamykającą. Dostępny w czterech wariantach kolorystycznych.

Sama paleta jest solidna, albo przynajmniej daje nam takie odczucie. Plastik jest mocny, gruby, zatrzask palety działa ładnie i jeżeli się nie wyrobi, to nie ma opcji, aby paleta sama z siebie się nam otworzyła. W środku, na całą długość oraz szerokość palety mamy ogromne lusterko, co jest wielką zaletą, gdyż możemy spokojnie się umalować trzymając ją w rękach. Oczywiście mamy dołączony gąbkowaty aplikator do nakładania cieni, chociaż ciekawszą kwestią jest miejsce po tym aplikatorze, ponieważ możemy zmieścić tam dosyć duży i długi pędzel zamiast aplikatora.
W paletce znajdziemy folię z nadrukowanymi, różnymi nazwami.
Zestaw do konturowania zawiera trzy odcienie kremowych korektorów, puder prasowany, puder brązujący oraz róż i rozświetlacz. Muszę powiedzieć, że umieszczenie tych wszystkich produktów w jednym opakowaniu to dla osób takich jak jak, które podróżują z kosmetykami jest to świetne rozwiązanie. Zacznę od korektorów. Mamy do dyspozycji trzy kolory. Bardzo jasny porcelanowy, wręcz biały odcień. Drugi w kolejności wpada w tony żółte, natomiast trzeci jest już ciepłym, ciemnym kolorem. Są bardzo kremowe. Po przyłożeniu palca wręcz się topią. Ku mojemu zdziwienu bardzo dobrze kryją cienie pod oczami. Zmieszałam dwa odcienie, pierwszy i drugi i krycie na prawdę mnie zachwyciło. Korektory radzą sobie również z niedużymi wypryskami i zaczerwieniami. Niestety wchodzą nieco w zmarszczki mimiczne. 

 

Dalej w paletce znajduje się puder który ma jasny kolor, ale uważam, że jest transparentny. Nie zmienia koloru podkładu, dobrze matuje skórę bo aż na 6 godzin co dla mnie jest dużym wyczynem. Nie ściera się i nie waży na skórze. Co ważne nie osiada na włoskach i nie daje na twarzy efektu pudrowej lalki. Następny jest bronzer. Muszę powiedzieć, że jest to mój ulubiony bronzer do tej pory. Może nie jest bardzo trfały bo ściera się już po kilku godzinach ale kolor totalnie podbił moje serce. Jest to chłodny, ciemny odcień czkolady. Wygląda bardzo dobrze przy jasnej i średniej karnacji. Trzeba z nim uważać, poniważ ma dosyć suchą konsystencję i jest niesamowicie napigmentowany. Ładnie się rociera i daje bardzo naturalny efekt. Nie tworzy plam i równomiernie znika z twarzy. 







Kolejny jest róż. Zgaszony, chłodny i co najważniejsze dla mnie matowy odcień. Również mocno napigmentowany produkt. Daje bardzo naturalny efekt. Świetnie komponuje się z bronzerem z zestawu. Jest bardziej trwały niż bronzer i jego konsytencja jest bardziej zbita i mokra. I ostatni już w kolejce: rozświetlacz. Tworzy piękną taflę na skórze. Kolor bardzo podobny do Mary Lou z The Balm. Złoto różowa poświata pięknie wykańcza makijaż twarzy. Kolor najmniej napigmentoany z całej palety. Również długo się trzyma na szczytach kości policzkowych jak również w wewnętrznym kąciku oka. Konsystencje ma bardziej zbitą i mokrą podbonie jak róż. Ładnie odbija światło i wygląda na zdjęciach. Uważam, że jest to dobry, godny polecenia produkt. Na prawdę jestem zadowolona z tej palety. Polecam ją wszytskim !

Ocena: 4/6
Cena: 47 zł na Iperfumy.pl 

Jak wam się podoba ta paleta? A może macie coś podobnego z innej firmy? Dajcie znać ! 

7.08.2015

Naked Underneath


Paleta perłowych oraz matowych, dziennych kolorów to podstawa mojego makijażu. Dla mnie kolory dzienne to wszelkiego rodzaju beże, brązy, szarości a nawet odcienie różu czy lekkiego złota. Oczywiście tych palet mam już całe mnóstwo ale jak ja to mówię: "Kupuję na zapas" :) Nadal testuje kosmetyki firmy Makeup Revolution i nadal są to w większości palety. Dziś przyszła pora na Naked Underneath. Jak mi się spisuje? Czytajcie dalej. 

Opakowanie tej palety jest na prawdę wyjątkowe i meeega słodkie. Jako, że jestem gadżeciarą to takie chwyty marketingowe na mnie działają bardzo szybko i nic na to nie umiem poradzić :) Opakowanie jest pokryte czarnym, bardzo miłym i delikatnym w dotyku futerkiem a na środku umieszczony jest duże serce które przepięknie błyszczy się pod światło. Do tego paleta wykonana jest z porządnego, grubego plastiku ze stabilnym zamknięciem na zatrzask. Wszystko wykonane precyzyjnie i miłe dla oka. Do palety dołączony aplikator oraz porządne lusterko. 
Jeśli chodzi o palety cieni do powiek, to chyba mogę powiedzieć, że mam z nimi dość duże doświadczenie, posiadam ich ponad dwadzieścia, a kolekcja nadal rośnie. Moimi ulubionymi i najczęściej używanymi paletami są te w odcieniach dość neutralnych - beżowych, brązowych, waniliowych, czekoladowych...  Nadają się one na każdą okazję i pasują praktycznie do każdego stroju, a także typu urody. 
Paleta cieni do powiek Makeup Revolution - Naked Underneath Faux Fur zawiera 16 napigmentowanych matowych i połyskujących odcieni, które są gwarancją idealnego zarówno dziennego jak i wieczorowego makijażu. Kolorystyka palety to połączenie: brązów, beży, szarości, rudości i czerni. Jak pisze producent produkt opakowany jest w oryginalną kasetę pokrytą dekadenckim włosiem przypominającym naturalne futro. Podczas aplikacji jasne kolory raczej się nie osypują i nie pylą dzięki swojej aksamitnej konsystencji. Natomiast jak to bywa z ciemnymi kolorami, delikatnie się osypują z pędzla podczas aplikacji. Cienie dobrze się nakłada zarówno pędzelkami z włosia syntetycznego jak i naturalnego. Dołączoną do opakowanie pacynką również sobie poradzimy np. na wyjeździe. Nie jest to standardowa pacynka. Gąbeczka jest sylikonowa dzięki czemu cienie mają lepszą przyczepność do aplikatora, nie osypują się a na powiekach są widoczne. Nawet jasne kolory nie znikają podczas blendowania. Na bazie utrzymują się spokojnie cały dzień. Przypominam że mam tłuste i do tego opadające powieki dla tego nie wszystkie cienie są dla mnie odpowiednie. Mimo to cienie nie rolowały się i nie blakły. Konsystencja cieni jest bardzo dziwna ale przyjemna. Dlaczego dziwna? Dlatego, że wcześniej nie spotkałam cię z taką formułą cieni prasowanych. Są miękkie, delikatne a po dotknięciu jakby wilgotne? Może to właśnie dlatego nie osypują się a mają dobrą pigmentację? Jest to kolejna paleta z której jestem bardzo zadowolona i polecam ją każdemu kto zajmuję się wizażem. Uważam, że świetnie sprawdzi się również do używania na klientkach, ponieważ jakością niczym nie odbiegają od cieniu typu inglot :)


Ocena: 5/6
Cena: 60 zł na Iperfumy.pl 


Jak wam się podobają kolory? Macie jakieś kosmetyki tej firmy? Co polecacie? Dajcie znać !