Starożytność:
Historia tuszu do rzęs sięga swymi korzeniami do czasów starożytnych. Prawdopodobnie zaczęto go stosować już w 4000 r. p.n.e. Wówczas piękne Egipcjanki szukały sposobu, by nadać swemu spojrzeniu głębi i blasku. Osiągały taki efekt poprzez zmieszanie sadzy, oliwy oraz białka jajka. Używano także galenitu, siarczanu ołowiu, węgla drzewnego czy malachitu. Tak przygotowany specyfik sprawiał, że ich rzęsy były mocno przyciemnione oraz usztywnione. Mieszkanki Egiptu przywiązywały ogromną rolę do makijażu oka nie tylko ze względów estetycznych, ale również religijnych. Było to związane z kultem Ra, najważniejszego boga egipskiego, którego charakterystycznym symbolem było oko. Wkrótce także i Greczynki zapragnęły mieć zniewalające rzęsy i po opatentowaniu ciemnej mikstury postanowiły ją rozpowszechnić.
Do 1500 r tusz do rzęs został zakazany przez kościół, co nie oznaczało w cale spadku jego popularności. Wręcz przeciwnie, zgodnie z powiedzeniem "zakazany owoc najlepiej smakuje" jego popularność rosła w siłę. Mascara powoli docierała na salony, stając się gorącym trendem tamtych czasów. Największym kreatorem ówczesnego makijażu oka był Simonett, który szybko znalazł naśladowców swojego odważnego stylu. W tamtym czasie tusz do rzęs był niczym innym, jak papką utworzoną przez zgniecione skorupki orzecha włoskiego, która nadawała włoskom pożądany kolor.
Pierwsza nietoksyczna maskara:
W 60 i 70 latach XIX w. tusze do rzęs zdobyły popularność na masową skalę. Stało się to za sprawą syna znanego perfumiarza z Francji, który przyjechał i osiedlił się w Londynie, Eugen Rimmel'a. Historia tego pana jest niezwykle interesująca, gdyż już jako 20 letni mężczyzna stał się mistrzem swojego perfumiarskiego fachu i z ogromnym powodzeniem otworzył pierwszą własną perfumerię the House of Rimmel at 96 Strand street in Westminster w Londynie, która w 1875 r doszczętnie spłonęła, a dziś po odbudowie mieści się tam Hotel Savoy. Jednak największym osiągnięciem, które na stałe pozwoliło zapisać go na kartach historii, było stworzenie pierwszego nietoksycznego tuszu do rzęs, który w tamtym czasie nanoszono na rzęsy zwykłą szczoteczką. Inspiracją dla wynalazku stały się produkty używane do tego celu w Starożytności, a znakomity Eugene po prostu je ulepszył.
Współczesna maskara:
Współczesne tusze do rzęs znacznie różnią się od swoich pierwowzorów. Przede wszystkim do ich produkcji nie używa się naturalnych składników. Za to potrafią zdziałać naprawdę dużo. Nowoczesna technologia tuszy zakłada użycie takich składników, jak kolagen, ceramidy czy proteiny jedwabne. Dzięki temu możliwe jest osiągnięcie pożądanych rezultatów. Mamy do wyboru tusze pogrubiające, wydłużające lub podkręcające. Nie brakuje też takich, które według zapewnień producentów mają spełniać wszystkie te role. Nawet jeśli obietnice te są trochę na wyrost, to nie da się ukryć, że nowoczesna formuła tuszy daje nam naprawdę ogromny komfort i pole do popisu. Niegdyś tusz do rzęs był kojarzony wyłącznie z czarną mazią, która miała za zadanie przyciemnienie rzęs. Obecnie na rynku mamy do wyboru maskary w rozmaitych kolorach. Już nie musimy ograniczać się do czerni, brązu czy szarości, ale możemy poeksperymentować z tuszami w kolorach błękitu, turkusu czy zieleni. Te doskonale będą się prezentować u pań mających brązowe tęczówki. Z kolei fiolet będzie dobrze współgrał z oczami w kolorze niebieskim. Oprócz rozmaitej gamy kolorystycznej, producenci stale dbają, by zaskakiwać klientki wyglądem szczoteczki. Jakiś czas temu w sprzedaży zamiast tradycyjnych szczoteczek pojawiły się plastikowe grzebyczki, które zyskały sobie zarówno wierne wielbicielki, jak i zagorzałe przeciwniczki. Natomiast najnowszym hitem w kwestii oryginalnych szczoteczek jest tusz, do którego dołączona jest mała, najeżona kula. Producent zapewnia, iż taka innowacyjna kula znacznie precyzyjniej maluje rzęsy aniżeli standardowa szczoteczka. Kolejną nowością są tusze dwufazowe, które składają się z dwóch różnych końcówek. Jedna, bezbarwna nanoszona na początek i mająca za zadanie jak najlepiej rozczesać i wydłużyć rzęsy oraz przygotować je do nałożenia koloru przez drugą, kolorową końcówkę.
Idealny tusz dla nas:
Wybierając odpowiedni tusz, nie powinnyśmy się jednak sugerować jego fikuśnym wyglądem, a raczej indywidualnym zapotrzebowaniem danych rzęs. I tak, jeżeli natura poskąpiła nam bujnych i długich rzęs, wybierajmy wówczas skromny grzebyk o szeroko rozstawionych włosiach. Jeśli chodzi o konsystencję tuszu, to przy krótkich rzęsach zalecana jest maskara sucha i raczej gęsta. Z kolei posiadaczki okazałych i długich rzęs spokojnie mogą sięgać po duże i wymyślne szczoteczki, natomiast konsystencja może być bardziej wodnista i lekka.
Wybierając odpowiedni tusz, nie powinnyśmy się jednak sugerować jego fikuśnym wyglądem, a raczej indywidualnym zapotrzebowaniem danych rzęs. I tak, jeżeli natura poskąpiła nam bujnych i długich rzęs, wybierajmy wówczas skromny grzebyk o szeroko rozstawionych włosiach. Jeśli chodzi o konsystencję tuszu, to przy krótkich rzęsach zalecana jest maskara sucha i raczej gęsta. Z kolei posiadaczki okazałych i długich rzęs spokojnie mogą sięgać po duże i wymyślne szczoteczki, natomiast konsystencja może być bardziej wodnista i lekka.
Moja ulubiona maskara to Max Factor 2000 Calorie do której na prawdę często wracam. Wiem, że ma ona swoich przeciwników jak i zwolenników. Jest dostępna na stronie www.Iperfumy.pl U mnie sprawdza się idealnie. Ładnie rozczesuje i rozdziela rzęsy. Nie pozostawia gródek. Ładnie wydłuża i delikatnie pogrubia rzęsy u nasady. Nie zasycha zbyt szybko na rzęsach co pozwala na stopniowanie efektu jaki chcemy osiągnąć. Nie osypuje się. Dla mnie jest świetna.
Napiszcie mi jaka jest wasza ulubiona maskara do rzęs. Być może sama jakąś nową wypróbuje ;)
Nie miałam pojęcie, że maskara jest już taka stara ;D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie piszesz, lubie czytać twoje artykuły ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;]
kolejny świetny artykuł:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;)
UsuńUwielbiam takie notki :) Historia kosmetyków jest bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńRównież lubię 2000 calorie i co jakiś czas do niej wracam.
Ja jak na razie używam jej cały czas.
Usuńmoją ulubioną mascarą jest mascara od Golden Rose o nazwie City Style :))
OdpowiedzUsuńNi mam ulubionego tuszu, a taki jak masz na obrazkach to gdzieś u babci widziałam, a w domu mam taką z tubką do wyciskania tuszu ;)
OdpowiedzUsuńbyłam zadowolona z tego tuszu z rimmela :)
OdpowiedzUsuń