Dziś parę słów o perfumach. Każda z nas lubi ładnie pachnieć i mogła by mieć kilkanaście różnych perfum na swojej toaletce. Jestem jedną z tych osób, która trzyma się wcześniej poznanych zapachów. Rzadko kiedy sięgam po jakiś nowy produkt. Lubie być pewna tego co wybieram dlatego mam trzy sprawdzone zapachy które kupuje na przemiennie. Chcę dodać, że nie jestem osobą, która gustuje w perfumach za ponad 100 zł. Raczej zaopatruje się w drogeriach w dużo tańsze perfumy, które moim zdaniem idealnie się spisują. Jednym z tych zapachów jest najsłynniejsza chyba perfuma firmy Avon, a mianowicie Little Black Dress. Kultowa i produkowana od lat.
Elegancki, uniwersalny zapach niczym mała czarna. Polecany zwłaszcza na wieczór, większe wyjście oraz także wtedy, gdy chcemy się poczuć wyjątkowo.
Prosta, klasyczna buteleczka kryjąca w sobie złotą kompozycję perfum.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: afrykański imbir, kolendra, cyklamen
nuta serca: różowa peonia, gardenia, ylang-ylang, kwiat księżycowy
nuta bazy: drzewo mleczne, japońska śliwka, piżmo.
Są dwie wersje. Jedna 50 ml, jest to flakonik w kształcie prostąkąta. Niski a zeroki, zakończony kwadratową nakrętką i ozdobiony jedynie napisem z nazwą zapachu. Moja wersja to 75 ml. Flakonik jest bardzo tradycyjny - to szklana, wysoka buteleczka węższa u podstawy. Posiada bardzo wygodny atomizer, który rozpyla odpowiednią ilość wody toaletowej. Ogólnie miałam kilka wód toaletowych z Avonu i nigdy nie zdarzyło mi się, żeby atomizer się zaciął albo uległ innemu uszkodzeniu, więc w tej kwestii nie mam żadnych zastrzeżeń.
Mimo, że Avon nie cieszy się dobrą sławą, ten produkt uważam za wyjątkowo udany, a potwierdzeniem jest fakt, że to już 3 sztuka. Ja sama przez długi czas zapach Little Black Dress znałam tylko ze stron zapachowych z katalogu i wtedy jakoś szczególnie mnie nie zachwycał - był ładny, ale nie powalający. Bliżej natomiast poznałam go niecały rok temu, kiedy otrzymałam wodę w prezencie i od tego momentu po prostu mnie oczarował. Otóż okazuje się, że zapach ze strony katalogowej może dość różnić się od rzeczywistego.
Muszę przyznać, że na tę chwilę jest to mój ulubiony zapach,
który regularnie kupuję od dłuższego czasu. I wiem też, że osobom w moim
otoczeniu również się podoba - nawet pani w sklepie bardzo go chwaliła i
oczywiście też pytała o nazwę :D Dla mnie jest to idealna woń - nie słodka, nie
dusząca, nie mdląca, ale delikatna i świeża. Mimo tego, że posiada nuty
kwiatowe (które nie do końca są moim ulubionym typem zapachu) to nie są one mocno
wyczuwalne - całość została dobrze zrównoważona. Nie wiem dlaczego, ale woń ta
bardzo kojarzy mi się z elegancją, a wiadomo, że każda kobieta lubi czuć się
elegancko każdego dnia. Moim zdaniem jest to zapach uniwersalny - świetnie się
sprawdzi się na większe wyjścia i będzie również dobry na co dzień. Poza tym
uwielbiam tę wodę za trwałość zapachu - na skórze potrafi utrzymać się kilka
długich godzin, a na ubraniu jest wyczuwalny jeszcze kolejnego dnia. Jest też
całkiem wydajna.
Wodę toaletową Little Black Dress najłatwiej zamówić można z
katalogu u konsultantki Avon. Regularna cena katalogowa to 76 złotych! Moim zdaniem to lekka przesada, ponieważ ja szukając tańszej alternatywy zamawiam ją na stronie Iperfumy gdzie cena tych perfum to koszt do 30 zł. A więc różnica kolosalna!
Znam dobrze ten zapach i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńTak jak i jaa :)
UsuńNie miałam żadnych "Avonowskich" perfum, w moim kręgu nie spotkałam jeszcze żadnej konsultantki, to pewnie dlatego. A w ciemno przez internet niebardzo bym chciała zamawiać zapachy.
OdpowiedzUsuńNie znam tego zapachu.
OdpowiedzUsuńJest na prawdę świetny i do tego nie drogi :)
UsuńNie używałam tego zapachu, ale po twojej recenzji wydaje się bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńMój kanał na yt
Mój blog
Zajrzałam na YT :P
UsuńZapach ładny,ale wyjątkowo nietrwały:( Ogólnie perfumy z Avonu lubię i kupuję, ale te bardziej długotrwałe.
OdpowiedzUsuńNietrwały? W moim przypadku utrzymuje się na skórze nawet 4-5 h co w przypadku tańszych perfum jest rewelacją.
UsuńOjjj obudziłaś we mnie wspomnienia, bo używałam go w liceum chyba :) Tyle, że w tej małej wersji.
OdpowiedzUsuń